Jak poinformowała czytelniczka "Gazety Pomorskiej" - banany, w których podczas jedzenia jej dzieci znalazły wykałaczki, zostały zakupione w dwóch różnych dyskontach. Pierwsze pochodziły z sieci Biedronka, kilka dni później taka sama sytuacja miała miejsce po zakupach w Lidl. Z relacji kobiety wynika, że wykałaczki były wbite od strony ogonków. Kobieta zgłosiła sprawę kierownictwu sklepów. Została przeproszona i poinformowana, że tylko ona zgłosiła taki przypadek. W odpowiedzi na pytania "Gazety Pomorskiej" biura prasowe sklepów zapewniły, że sprawa jest weryfikowana i zostanie w pełni wyjaśniona.