Sprawa wyszła na jaw po tym, jak 29-letnia kobieta starając się o pracę przestawiła świadectwo maturalne, które - jak wynikało z jego numeracji - miała niby otrzymać w 1945 roku, czyli 55 lat temu. Sprawę przekazano policji. Podczas przesłuchania młoda kobieta zdradziła, od kogo kupiła to świadectwo. Za kratki trafili zaraz dwaj nieco młodsi od niej mężczyźni. Nie wiadomo jeszcze czy to oni produkowali fałszywe dokumenty, ile takich świadectw dojrzałości do tej pory udało im się sprzedać i ile na tym zarobili. Wiadomo, że jedno fałszywe świadectwo kosztowało u nich tysiąc złotych. Fałszerzom grozi teraz do 5 lat więzienia.