Sygnał krajowego konsultanta do spraw ochrony pachnicy dębowej postawił na nogi Dyrekcję Ochrony Środowiska, miejscowego wójta, prokuraturę i drogowców. Ci ostatni - jak wynika z informacji reportera radia RMF FM - musieli wydać grubo ponad 10 tys. złotych na dodatkową, trzecią już ekspertyzę ostatecznie stwierdzającą czy... chrząszczyk jest, czy też go nie ma. Nie mówiąc o kosztach wielokrotnych dojazdów na miejsce, wstrzymania wycinki i bezpieczeństwie kierowców, bo spadające konary powodują wypadki. Dyrekcja Ochrony Środowiska na wszelki wypadek zgłosiła prokuraturze, że wójt zgodził się na nielegalną wycinkę drzew. Prokuratura sprawą jednak się nie zajmie. A to wszystko przez jednego człowieka. Niestety, krajowy konsultant do spraw ochrony pachnicy dębowej jest dziś nieuchwytny - współpracownicy proponują dzwonić do niego po długim weekendzie. Wszystko wskazuje jednak na to, że... nie musi się obawiać żadnych konsekwencji - podsumowuje reporter radia RMF FM.