Jak poinformował w czwartek dziennikarzy mec. Jan Montowski, reprezentujący przed sądem Ewę H., matkę trzymiesięcznego Maksa, dziecko będzie mogło powrócić do rodzinnego domu po uprawomocnieniu się decyzji sądu. Według niego kobieta jeszcze nie podjęła decyzji, czy odbierze chłopca. Ewa H. mieszka na wsi koło Mogilna (woj. kujawsko-pomorskie). Dziecko, które urodziła na początku września, było jej szóstym z kolei. Starsze dzieci wychowywała samotnie, a jej konkubent przebywał w więzieniu. Kobieta jeszcze przed porodem ustaliła z Marią i Krzysztofem W., że odda im dziecko, za co dostanie dwa tysiące złotych. Gdy chłopczyk przyszedł na świat, Ewa H. i Krzysztof W. udali się do urzędu stanu cywilnego, gdzie oświadczyli, że są jego rodzicami. W śledztwie Maria i Krzysztof W. wyjaśniali, że ich zamiarem nie było kupno dziecka, ale chcieli zapewnić maleństwu lepsze warunki życia niż ma jego rodzeństwo. Tydzień temu prokuratura przyjęła ich argumentację umarzając zarzut dotyczący sprzedaży dziecka i uznając, że chodziło jedynie o ominięcie przepisów adopcyjnych. Prokuratura zamierza jednak sporządzić akt oskarżenia przeciwko Ewie H. i Krzysztofowi W., dotyczący wyłudzenia poświadczenia ojcostwa w urzędzie stanu cywilnego i posłużenia się nim przy ubieganiu się o paszport dla malucha. Obecnie dziecko przebywa tymczasowo w rodzinie wskazanej przez sąd. W wypowiedziach dla prasy Maria i Krzysztof W. mówili, że i tak będą starać się adoptować chłopczyka.