31 maja szybowce zderzyły się na wysokości 1200 metrów w czasie oczekiwania na start pierwszej konkurencji zawodów Jantar Cup. Piloci bezpiecznie wylądowali używając spadochronów. Obydwa szybowce w zderzeniu straciły po jednym skrzydle i w takim stanie opadły w lesie, w okolicy jeziora Jeleniowego.Do wypadku kolejnego dnia doszło w takich samych okolicznościach, na wysokości 850 metrów. Raport potwierdza, że obydwaj piloci zdążyli opuścić szybowce. Jeden z nich nie otworzył spadochronu i poniósł śmierć w wyniku zderzenia z ziemią. Tyle twarde zapisy raportu. Wiadomo, że w drugim wypadku pilot, który zginął, miał zbyt mało czasu, by się uratować. Jego maszyna po zderzeniu wpadła w rotację i na pilota działały przeciążenia, które utrudniły mu opuszczenie kabiny. Z szybowca wyskoczył zbyt nisko, by otworzyć spadochron. W wypadku 1 czerwca poważnie ucierpiał także przechodzień, na którego spadł fragment kadłuba szybowca, którego pilot uratował się. Raport wstępny Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych musi wydać w ciągu miesiąca od zdarzenia. Przygotowanie raportów końcowych, w których określi przyczyny wypadków, potrwa nie krócej niż pół roku.