Zgłoszenie o śmierci kobiety policja otrzymała w poniedziałek od sąsiadki rodziny. O sprawie poinformowały ją przerażone dzieci. Do mieszkania przy ulicy Kiedrowskiego skierowano grupę dochodzeniowo-śledczą. Przybyły na miejsce lekarz stwierdził zgon 41-latki. 48-letni mężczyzna - z uwagi na podejrzenie zatrucia farmakologicznego - trafił do szpitala. Jak nieoficjalnie dowiedział się portal TVN24, po zdarzeniu 48-latek zażył dużą ilość leków i popił je alkoholem. Z informacji podawanych przez portal wynika, że mężczyzna przebywał już w areszcie ws. znęcania się, ale został wypuszczony na prośbę rodziny. Prokuratura bada szczegóły sprawy.