Do zdarzenia doszło w maju, na terenie wsi Brzozowo koło Chełmna. Kot rasy Maine Coon został zastrzelony w pobliżu domu jednorodzinnego, w którym mieszkał. Zaalarmowani hukiem strzału właściciele zwierzęcia wybiegli do ogrodu i zobaczyli szybko oddalający się samochód. Udało im się zapisać numer rejestracyjny auta i następnego dnia sprawca - myśliwy z pobliskiego Kijewa Królewskiego - został zatrzymany przez policję. Jak poinformowano w piątek, w chełmińskim sądzie uznano, że mężczyzna świadomie złamał przepisy i zastrzelił zwierzę. Sąd wymierzył mu karę czterech miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata, nakazał zapłacenie właścicielom kota 1200 zł odszkodowania i wymierzył grzywnę 300 zł. Myśliwy początkowo tłumaczył, że pomylił kota z jenotem, ale ostatecznie przyznał się do świadomego zabicia kota. Mężczyzna nie potrafił przed sądem wytłumaczyć, dlaczego to zrobił. Wyrok jest nieprawomocny. Jeśli kara nie zostanie anulowana w wyższej instancji, myśliwy, jako sprawca umyślnego przestępstwa, straci pozwolenie na broń. Ustawa o ochronie zwierząt zakazuje myśliwym zabijania psów i kotów. Mogą do nich strzelać tylko w sytuacji, gdy któreś z tych zwierząt atakuje zwierzynę łowną i nie ma innej możliwości powstrzymania takiego ataku. Przed uchwaloną dwa lata temu nowelizacją myśliwi mogli zabić psa lub kota, gdy zwierzę bez dozoru oddaliło się ponad 200 metrów od najbliższych zabudowań.