Stado będzie badane, bo nie ma zgody ani na wybicie ptaków, ani na ich wypuszczenie. Władze miasta nie wyobrażają sobie przeprowadzania doświadczeń na łabędziach w mieście. Cały czas musiałyby obowiązywać specjalne środki bezpieczeństwa związane z istniejącym ciągle ogniskiem choroby, a więc strefy zapowietrzonej, zagrożonej, mat i śluz dezynfekcyjnych. Poza tym miejsce, gdzie stoi klatka z łabędziami też nie jest bezpieczne. - Obawiamy się zwiększenia poziomu wód, wylewu rzeki Wisły. W ciągu kilku dni te łabędzie muszą stąd zostać zabrane - mówi Dorota Stankiewicz Powiatowy Lekarz Weterynarii. Łabędzie trzeba będzie więc wywieźć. Pytanie tylko kto na własne życzenie zgodzi się na przyjęcie na swój teren ogniska niebezpiecznej choroby i jak przewieść w inne miejsce 90 ptaków. Nad tymi pytaniami musi zastanowić się komisja. Władze miasta mają nadzieję że odpowiedzi znajdą się szybko.