Ks. Tadeusz P. zniknął niespodziewanie ze swojej parafii w październiku ubiegłego roku. Krótko potem jego znajoma, Ewa P. powiadomiła policję, że duchowny prawdopodobnie został uprowadzony przez zwierzchników z kurii diecezjalnej i przetrzymywany wbrew swej woli. Funkcjonariusze szybko odszukali księdza i ustalili, że wyjechał dobrowolnie i nie życzy sobie ujawniania aktualnego miejsca pobytu. Jak poinformował Artur Krause z toruńskiej Prokuratury Okręgowej, duchownemu zarzucono, że w ubiegłym roku podczas starań o kredyt bankowy posługiwał się fałszywymi dokumentami. Zarzut pomocy w fałszowaniu dokumentów dla banku przedstawiono także Ewie P. Prokuratura nie ujawnia szczegółów sprawy, ale z nieoficjalnych źródeł, zbliżonych do policji wynika, że kredyt bankowy w wysokości 93 tys. zł, miał być przeznaczony na prywatny cel, pod pozorem finansowania budowy kościoła. Krótko po zniknięciu duchownego, toruńska kuria powiadomiła prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa polegającego na fałszowaniu urzędowych dokumentów kościelnych w celu uzyskania kredytu. Księdzu P. i jego domniemanej wspólniczce grozi kara do pięciu lat więzienia.