Rzekomo pobici mężczyźni zostali zatrzymani przez policjantów. Według obu mężczyzn, policjanci mieli zajechać im drogę i zażądać dokumentów. Późniejszy przebieg zdarzenia, według domniemanych poszkodowanych, miał być zaskakujący - mężczyźni twierdzą, że funkcjonariusze zaczęli ich bić. Jeden z mężczyzn miał nawet stracić przytomność - pisze "Express Bydgoski". Obaj mężczyźni zostali przewiezieni na komisariat Bydgoszcz-Fordon. Tam jeden z nich miał zostać pobity do krwi w toalecie. Obaj mężczyźni zostali skierowani do szpitala, z którego wrócili na komisariat, gdzie usłyszeli zarzut napaści na policjantów. Później obaj złożyli zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa w prokuraturze. Wersja policji Zupełnie inaczej całe zdarzenie przestawia bydgoska policja: "5 listopada w nocy policjanci z komisariatu Bydgoszcz-Fordon podjęli interwencję wobec dwóch mężczyzn, którzy spożywali alkohol i na widok jadącego radiowozu pośpiesznie zmienili kierunek marszu. To zwróciło uwagę policjantów, którzy chcieli obu wylegitymować" - powiedziała podinsp. Monika Chlebicz z bydgoskiej policji. Obaj mężczyźni nie podporządkowali się poleceniom funkcjonariuszy, zaczęli stawiać opór, a jeden z zatrzymanych próbował uciec z miejsca zdarzenia, w efekcie czego upadł. Obaj byli wulgarni i agresywni, jeden z mężczyzn groził policjantom, zapowiadając, że ich "załatwi". Policja wszczęła postępowanie w sprawie o naruszenie nietykalności cielesnej i znieważenie funkcjonariuszy policji. Obaj mężczyźni, wobec których podjęto interwencję, już usłyszeli zarzuty. Policja zabezpieczyła nagrania z monitorowanych pomieszczeń w komisariacie i przesłuchała pokrzywdzonych. Śledczy nie wykluczają, że oskarżenia kierowane w stronę policjantów są tylko przyjętą linią obrony.