Jeśli sprawa trafi do sądu, 41-letniemu Stanisławowi G. grozi kara do trzech lat więzienia. Truciznę skradzioną w poniedziałek w Bydgoszczy odnaleziono w podmiejskim lesie. O miejscu jej ukrycia powiadomili prawdopodobnie sami złodzieje. - Wczoraj późnym wieczorem otrzymaliśmy informację o miejscu porzucenia poszukiwanego cyjanozłocianu potasu. Wynikało z niej, że ma on leżeć przy ul. Koronowskiej na granicy powiatu bydgoskiego i gminy Sicienko w pobliżu znajdującego się tam słupa reklamowego - poinformowała Katarzyna Witkowska z biura prasowego kujawsko-pomorskiej policji. We wskazanym miejscu odnaleziono worek foliowy z białymi plastikowymi pojemnikami zawierającymi według oznaczeń cyjanozłocian potasu. Wszystkie były hermetycznie zamknięte i fabrycznie zaplombowane. - Przeprowadzone przez naszych specjalistów badania potwierdziły, że jest to poszukiwana od poniedziałku substancja. Odnaleziono cały ładunek, który został skradziony - dodała Witkowska. Informację o miejscu porzucenia trucizny przekazano policji anonimowo przez telefon, co pozwala przypuszczać, że dzwonił sam złodziej. Gdyby informator się przedstawił, mógłby otrzymać 5 tys. zł nagrody wyznaczonej przez firmę spedycyjną, z której pojazdu zginęły chemikalia. Silnie toksyczny cyjanozłocian potasu, sprowadzony z Niemiec przez firmę używającą go do galwanizacji styków elementów elektronicznych, skradziono w poniedziałek. Chemikalia znajdowały się w ciężarówce czekającej na odprawę przed urzędem celnym. Podobną kradzież odnotowano w województwie kujawsko-pomorskim półtora roku temu, kiedy z pomieszczeń przychodni we Włocławku skradziono pojemniki z cyjankiem potasu. Wówczas także odnaleziono je porzucone w nienaruszonym stanie przez złodzieja, który nie zdawał sobie sprawy z tego, co kradnie.