Były senator 10 lat temu uruchomił prywatną Kasę Lokacyjną. Obiecywał większy niż w banku procent, dodatkowo kusił możliwością wygrania telewizora lub samochodu. O kasie senatora informowała prasa oraz uliczne reklamy. Autorytet osoby publicznej pomógł w zdobyciu klientów. W 1992 roku zaczęły się kłopoty. Właściciel kasy nie spłacał zaciągniętych w bankach kredytów. Wkrótce okazało się, że jest niewypłacalny. Akta sprawy to ponad 90 teczek zawierających przede wszystkim nazwiska klientów, daty i sumy na jakie zawierano umowy. Część wierzycieli odzyskała swoje oszczędności, jednak ponad 2 200 osób wciąż jest poszkodowanych. Liczą, że dzięki procesowi odzyskają pieniądze. Choć akt oskarżenia trafił do sądu na początku 1998 roku, proces rozpoczął się dopiero teraz. Nie można było zacząć go wcześniej, ponieważ oskarżony przez kilka miesięcy był na obserwacji psychiatrycznej. Rozprawa zakończy się najwcześniej za rok.