Podczas śledztwa nie udało się stwierdzić, czy policjant, który uciekł z miejsca wypadku był pijany. Waldemar K. odmówił składania wyjaśnień. Przed sądem zeznawał natomiast świadek, kolega byłego policjanta, strażnik miejski, u którego po wypadku ukrywał się Waldemar K. Policjant po ucieczce zadzwonił do niego i poprosił o pomoc. Strażnik wsiadł w swój samochód i pojechał za Bydgoszcz. Spotkali się pod Solcem Kujawskim, tam - wg relacji świadka - oskarżony chaotycznie opowiadał o zdarzeniu, a po chwili podbiegł do własnej skody i podpalił ją zapalniczką. Następnie wspólnie pojechali do mieszkania strażnika. Wciąż nie wiadomo, czy policjant w chwili wypadku był pijany. Jego kolega zeznał dziś, że nie wyczuwał alkoholu. Jednak po kilku godzinach, gdy policja znalazła Walemara K. w mieszkaniu strażnika, ten miał we krwi prawie jeden promil alkoholu. Jacek Stępnicki