Jak ustaliła policja, do centrali hipermarketu Geant zadzwonił nieznany mężczyzna i zażądał pieniędzy. Zagroził, że jeśli ich nie dostanie, to podpali sklep. Po niedługim czasie jeden z pracowników ochrony znalazł na półce z artykułami higienicznymi podejrzanie wyglądającą paczkę. - Była tam petarda oraz budzik, troszeczkę elektroniki i prawdopodobnie jakaś substancja łatwopalna - powiedział RMF podkomisarz Jacek Krawczyk. Jego zdaniem do wybuchu na pewno by nie doszło, jednak skonstruowany ładunek - podłożony na półce z łatwopalnym towarem - mógłby spowodować pożar. Policja stara się teraz ustalić, kto zadzwonił z żądaniem okupu do hipermarketu i kto podłożył w nim ładunek. Zatrzymano nawet dwóch mężczyzn, wskazanych przez jednego z ochroniarzy. Nie stwierdzono jednak, że to oni mogli być sprawcami przestępstwa.