Łączność ze światem zapewniają mieszkańcom strażacy i żołnierze. Lokalne władze obawiają się, że nie wystarczy im pieniędzy i występują do MSWiA o dodatkowe środki na walkę z powodzią. Koszty akcji mogą jeszcze wzrosnąć, bo te 150 tysięcy to tylko wierzchołek góry lodowej. Pod powierzchnią znajduje się cała reszta, chociażby wypłukane pola uprawne i uszkodzone drogi. Jak mówi wiceburmistrz Kruszwicy Mikołaj Bogdanowicz, najgorsze jest to, że powódź się przeciąga. - Nie możemy wykluczyć, że to będą sprawy milionowe, bo druga sprawa to jest usunięcie skutków tej powodzi - powiedział Bogdanowicz. Sytuacją coraz bardziej zmęczeni są także mieszkańcy, którzy nie mogą normalnie dotrzeć do pracy czy szkoły. Droga do uzyskania pieniędzy na walkę z powodzią jest jednak długa. Kruszwica musi wykazać, że będzie w stanie dołożyć do likwidacji szkód z własnego budżetu, następnie kosztorys zweryfikują służby wojewody i dopiero wtedy 80 proc. kosztów będzie mogło pokryć MSWiA. Do tego czasu Ostrówek i Kruszwica są zdane na siebie.