Znowelizowana ustawa o pracownikach samorządowych nakazała gminom i powiatom sprawdzić karalność wszystkich urzędników. Miały na to czas do 10 stycznia br. Ale kiedy okazało się, że za każdego pracownika muszą zapłacić 50 zł do kasy Krajowego Rejestru Skazanych, wybuchła awantura. Samorządy poddawały się kolejno. Płakały i płaciły. Przed dwoma tygodniami "kropkę nad i" postawiło Ministerstwo Sprawiedliwości, które w odpowiedzi na poselską interpelację orzekło jednoznacznie, że urzędy muszą zapłacić KRS-owi jak każdy inny pracodawca. Bodaj jedynym miastem w Polsce, które nie poddało się do dziś, jest Bydgoszcz. Kiedy wystąpiła do miejscowej delegatury KRS z wnioskami o sprawdzenie 660 urzędników, odesłano dokumenty żądając zapłaty - 33 tys. zł. Potem trwały długie spory z warszawską centralą KRS, zakończone postanowieniem o odmowie udzielenia informacji, z uwagi na brak opłaty. Samorząd odwołał się do ministra Zbigniewa Ziobro, ale 11 kwietnia podtrzymał on decyzję KRS. Miasto chce ją zaskarżyć do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Prawnicy ratusza uzasadniają, że resort stosuje błędną wykładnię prawa.