- To trzeci proces, po wcześniejszej sprawie cywilnej i karnej, a licząc z odwołaniami - toczyło się już osiem spraw. Cieszę się, że wszystkie sądy dotychczas przyznały mi rację - powiedział Wacław Kuropatwa. Kuropatwa w 2005 roku na swej stronie internetowej napisał, że były funkcjonariusz Bronisław S. notował numer rejestracyjny auta należącego do prokuratora IPN, który oskarżał przed toruńskim sądem dawnych esbeków. Auto krótko potem zostało oblane farbą przez nieznanych sprawców, a skojarzenie tych dwóch faktów Bronisław S. uznał za zniesławienie. Domagał się także, by sąd ukarał Kuropatwę za obraźliwe dla niego wpisy internautów na jego stronie. W czwartek toruński sąd okręgowy prawomocnie podtrzymał słuszność wcześniejszych wyroków, oczyszczających Kuropatwę z zarzutów stawianych przez Bronisława S. Były funkcjonariusz nie stawił się w czwartek w sądzie. - Ten człowiek wydał już na procesy ponad 10 tys. zł. Ja zawsze przypominam z wyroku karnego w pierwszym procesie, że on był wówczas wysyłany przez sąd do psychiatry, pieniacz - ocenił w czwartek Kuropatwa. Trzy lata temu Bronisław S. został prawomocnie skazany na osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu za psychiczne i fizyczne znęcanie się nad członkiem NSZZ "Solidarność" podczas przesłuchań w 1986 r. Relacja z procesu Bronisława S. znalazła się na internetowej stronie prowadzonej społecznie przez dawnego opozycjonistę toruńskiego Wacława Kuropatwę, który stara się obserwować wszystkie rozprawy sądowe przeciwko byłym esbekom. Zastosowanie w relacji określenia SB-man Bronisław S. uznał za obraźliwe, gdyż według niego zrównano go w ten sposób z SS-manami i wytoczył Kuropatwie proces cywilny. We wszystkich instancjach powództwo byłego esbeka zostało oddalone, gdyż w ocenie sędziego nikogo nie obrażono. Jak uzasadniano, określenie SB-man należy uznać za "naleciałość z angielskiego, podobnie jak słowa biznesmen, dżentelmen czy też sportsmen". Sprawa była rozpatrywana zarówno w procesie cywilnym, jak i karnym.