Seria podpaleń na terenie Inowrocławia rozpoczęła się na początku listopada. Celowo podłożony ogień strawił, w kilkudniowych odstępach, m.in. kilka sklepów meblarskich i żłobek, powodując znaczne straty. Podpalono także kilka samochodów. Podejrzewano, że sprawcą jest jedna osoba, ale mimo szeroko zakrojonego śledztwa policjanci przez dłuższy czas nie mogli jej zidentyfikować. Jak poinformowała w rzeczniczka inowrocławskiej policji Izabella Drobniecka, przełom nastąpił dzięki czujności, jaką wykazał się w czasie wolnym od służby jeden z policjantów inowrocławskiej komendy. Gdy przebywał na klatce schodowej jednego z bloków mieszkalnych, nagle zgasły światła, więc postanowił dokładnie sprawdzić co się stało. Na jednym z pięter zauważył płonące wycieraczkę i drzwi mieszkania. Policjant wszczął alarm, a sam zaczął przeszukiwać korytarze i piwnice w poszukiwaniu podpalacza. - Wkrótce zatrzymał nietrzeźwego mężczyznę, który mógł mieć związek z podpaleniem mieszkania. W ciągu kilkunastu godzin zebrano wystarczające dowody, by 29-latkowi przedstawić pięć zarzutów podpaleń samochodów oraz drzwi do jednego z mieszkań - dodała rzeczniczka. Policjanci zbadali także inne przypadki podpaleń na terenie Inowrocławia i ewentulanych związków zatrzymanego z tymi sprawami. - Mężczyzna ten jest prawdopodobnie również sprawcą pożarów sklepów meblowych, żłobka i innych obiektów. Przeprowadzona wizja lokalna potwierdziła dokonanie przez zatrzymanego łącznie jedenastu podpaleń - zaznaczyła Drobniecka. Sąd Rejonowy w Inowrocławiu aresztował 29-latka na trzy miesiące. Mężczyźnie grozi kara do pięciu lat więzienia.