Ricky, gdy zobaczył jak piękne, ale jednocześnie jak bardzo zanieczyszczone są Bory Tucholskie, złapał się za głowę i postanowił działać. Społecznie. - Tuchola i okolice to bardzo piękne tereny. Kiedy po raz pierwszy się tutaj znalazłem, a było to dwa lata temu, od razu mi się spodobało. Niedawno byłem jednak na spacerze nad rzeką Kicz, w bardzo ładnym miejscu, w samym środku lasu. Doznałem szoku, gdy zobaczyłem w jakim stanie jest ta rzeka - wspomina Ricky. - Pływało w niej pełno śmieci: szklanych i plastikowych butelek, worków, puszek i innych metalowych przedmiotów. Stwierdziłem, że tak nie można tego zostawić. Stąd wziął się pomysł zorganizowania akcji czyszczenia rzeki - opowiada Mrugalski. - Zauważyłem w lesie, że mały chłopiec wyrzuca w krzaki opróżnioną butelkę po dopiero co wypitym napoju, zwróciłem mu uwagę i zapytałem "dlaczego to robisz? Las to nie śmietnik, takie rzeczy wyrzuca się przecież do kosza"! - dodaje. W Anglii - jak mówi Ricky - panuje zupełnie odmienna kultura jeśli chodzi o utrzymanie czystości w miejscach publicznych. - Gdybym w parku, w lesie czy na ulicy wyrzucił butelkę, puszkę czy nawet najmniejszy papierek, ludzie wokół od razu by się oburzyli i zwrócili mi uwagę, a mi byłoby wstyd. To u nas normalne. Każdy wie, gdzie jest miejsce śmieci. Zdarzają się oczywiście przypadki łamania przepisów i zostawiania odpadów w niedozwolonych miejscach, ale kary są tak surowe, że nikt więcej sobie na takie zachowania nie pozwala. Nie rozumiem, jak u was można do tak pięknego lasu czy rzeki wyrzucić stertę śmieci... - dziwi się Anglik. - U nas, żeby zobaczyć tak wspaniały las jaki wy macie, musimy wykupić jednodniową podróż za miasto, a cena za taką wycieczkę w przeliczeniu na polskie pieniądze to około 200 złotych. My musimy płacić, wy macie za darmo takie atrakcje, a nie dostrzegacie ich i w dodatku zaśmiecacie - tłumaczy Ricky. Młody Anglik, gdy zobaczył zanieczyszczoną Kicz, postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Zabrał ze sobą dzieci z osiedla Leśnego, które chciały wspólnie przyczynić się do poprawy czystości rzeki. Kilkugodzinna akcja przyniosła efekty: kilkadziesiąt kilogramów śmieci, które nigdy nie powinny znaleźć się w tym miejscu, głównie butelki i puszki, ale trafił się nawet zderzak czy inne części od samochodu. - Chciałbym przyjść tutaj kiedyś ze znajomymi na piknik, ale wolałbym, żeby śmieci już w tym miejscu nie było... Dlatego też postanowiłem, że co tydzień będziemy sprzątać jakąś część okolicy. Wszyscy, którzy chcą w tym pomóc, niech przyjdą w najbliższą sobotę (2 maja) o godzinie 12. na plac między ulicami Kasprowicza i Sienkiewicza na osiedlu Leśnym. Apeluję też do wszystkich: nie wyrzucajcie śmieci do lasu! - prosi Ricky. - Chciałbym też nawiązać współpracę z lokalnymi władzami, przede wszystkim po to, by zapewnić odbiór śmieci, które uda nam się zebrać. Wspólnie możemy zrobić wiele! Karol Kłosowski