Jak podkreślił w uzasadnieniu sędzia Andrzej Rydzewski, wyjątkowa wysokość kary uzasadniona jest niespotykanym poziomem agresji u Sławomira G. - Jest on po prostu przyzwyczajony do tego, że wszyscy muszą go bezwzględnie słuchać i gdy zostaje "przyparty do ściany" to wybucha w sposób niekontrolowany agresją - powiedział sędzia. Sąd uznał, że Sławomir G. jest człowiekiem "niezwykle niebezpiecznym" i musi zostać izolowany na 25 lat. Wyrok nie jest prawomocny. 54-latek dokonał zamachu na swą żonę w lipcu 2008 roku. Spotkał się z nią przed budynkiem zakładu karnego, w którym kobieta pracowała jako instruktor nauki zawodu. Związek małżeński obojga rozpadał się i trwał podział wspólnego majątku. W dniu tragedii mężczyzna domagał się od żony zwrotu 5 tys. zł, które była mu rzekomo winna po sprzedaży domu. Kobieta odmówiła i uciekła do dyżurki więziennej. Sławomir G. wbiegł do pomieszczenia za kobietą i tu zaczął się z nią szarpać. Podczas szamotaniny zdetonował przyniesiony granat obronny. Halina G. przeżyła wybuch, ale została poważnie okaleczona: straciła nogę, rękę i jedno oko.