- Pismo z informacją o stratach w tej wysokości otrzymał zarząd województwa. Kwota jest proporcjonalna do wielkości przewozów realizowanych przez PR na terenie naszego regionu w stosunku do całego kraju - powiedziała Beata Krzemińska, rzeczniczka marszałka województwa kujawsko-pomorskiego. Samorząd nie zamierza jednak płacić za straty przewoźnika w 2008 roku. Kolej dostała za ubiegłoroczne przewozy 31,1 mln zł, czyli dokładnie tyle, ile PKP PR zaproponowało w przetargu rozstrzygniętym w 2007 roku. - Mamy umowę na trzy lata, gdzie dokładnie ustalona jest stawka. Takie roszczenia w trakcie realizacji zamówienia są niedopuszczalne. Nie zapłacimy, bo nie mamy na to pieniędzy - zapowiedział Piotr Całbecki, marszałek województwa. Zdaniem spółki kolejowej cena z przetargu nie powinna być już wiążąca, gdyż PKP PR jest od niedawna własnością samorządów wojewódzkich. Pokrycie strat leży zatem w interesie udziałowców, a więc także marszałka województwa kujawsko-pomorskiego. - Znacznie podniosły się ceny choćby energii elektrycznej. Przewoźnik musi jakoś funkcjonować i z tego powodu konieczne jest pokrycie kosztów działalności - podkreślił Jerzy Kriger, przewodniczący rady nadzorczej PKP PR. Samorząd wojewódzki potraktował pismo kolei jako "informację" i nie zamierza rozpatrywać sprawy dodatkowych dopłat do ubiegłorocznych przewozów. Marszałek zadeklarował także, że nie zgodzi się na ewentualną redukcję liczby połączeń kolejowych. PKP Przewozy Regionalne w walce o przewozy w Kujawsko-Pomorskiem rywalizowały z polsko-brytyjskim konsorcjum Arriva/PCC. W wyniku przetargu PKP PR obsługują około 70 proc. regionalnych linii, przede wszystkim zelektryfikowanych.