W całym Londynie znikały kobiety - ubogie i zapomniane, których nagła nieobecność nie zwróciła specjalnie niczyjej uwagi. Wszystkie spotkały na swojej drodze tego samego cichego, niewyróżniającego się człowieka, który tamtej mrocznej zimy zapraszał je do rozpadającego się mieszkania w Notting Hill. Nigdy go już nie opuściły. Czy w ścianach, pod podłogami i w ogródku tego domu grozy kryło się więcej ciał? Czy to trująca mgła sprawiła, że bestia oszalała? Wielki smog londyński z 1952 roku pozostaje najtragiczniejszym w skutkach przypadkiem zanieczyszczenia powietrza w historii świata, a seryjny morderca działający w jego ukryciu odmienił losy kary śmierci w Wielkiej Brytanii na zawsze. Kate Winkler Dawson jest doświadczoną producentką filmów dokumentalnych i dziennikarką, która współpracowała z "New York Timesem", stacjami radiowymi WCBS i ABC News Radio, kanałem telewizyjnym Fox News, agencją United Press International oraz programami telewizyjnymi PBS NewsHour i Nightline. Wraz z Wydawnictwem "Czarna Owca" przygotowaliśmy trzy egzemplarze książki "Śmierć wisi w powietrzu". Aby zdobyć jeden z nich wystarczy odpowiedzieć na pytanie konkursowe. Wcześniej polecamy lekturę fragmentu książki. FRAGMENT KSIĄŻKI: "Londyn nadal dochodził do siebie, choć od zakończenia wojny minęło już siedem lat. Oczywiście istniały powody do optymizmu - zniknęły samoloty Luftwaffe, a syreny alarmowe zamilkły; remontowano budynki zniszczone podczas na- lotów bombowych, które spustoszyły znaczną część miasta. Pomimo wojennych przeżyć Londyn zachował pewną nie- winność, a przynajmniej tak się wydawało. Gospodynie nie zamykały drzwi na klucz. Dzieci samodzielnie chodziły do szkoły i bawiły się na dworze bez nadzoru dorosłych, a do starszych zwracały się w uprzejmy sposób. Nastolatki miały być posłuszne, nie wolno im było również uprawiać seksu, ale zasad tych oczywiście nie zawsze przestrzegano. Ciężko było jednak nie widzieć ciemniejszej strony stolicy, chociaż oczywiście przedstawiciele klasy wyższej i średniej bardzo się starali nie przyjmować jej istnienia do wiadomości. W zrujnowanych domach na terenie całego miasta tło- czyli się żyjący na skraju biedy imigranci, którzy zjechali się tu z całego świata. Duża część białych londyńczyków była zła i rozczarowana. Zatrudnieni poniżej swoich kompetencji toczyli codzienną walkę o godne życie w dzielnicach, któ- re zamieniały się w slumsy. Zubożałe części miasta politycy pozostawili same sobie, co szybko poskutkowało zalewem przemocy. Na ulicach i w domach dochodziło do okropnych przestępstw, jakby żywcem wyjętych z powieści Dickensa. Już wkrótce zbrodnie jednego z najbardziej odrażających seryjnych morderców w historii Wielkiej Brytanii miały trafić na czołówki gazet z całego świata. Mimo wszystko wśród sporej większości mieszkańców Londynu nadal obowiązywał etos umiaru i przyzwoitości, który brytyjskie społeczeństwo przyjęło w czasie wojny. Należało się przystosować i przeć do przodu. Jednak młodym ludziom dorastającym w okresie nazistowskich nalotów trudno było zapomnieć o tej rzezi. Jej pozostałości wciąż wyzierały ze wszystkich stron, a dzieci były w nich wprost zanurzone. Większość chłopców miała drewniane pistole- ty maszynowe, zdarzały się nawet prawdziwe, choć rozbrojone - resztki wojennego oręża służące do zabawy. Sklepy Woolworths sprzedawały modele myśliwców, żołnierzyki i plastikowe łodzie podwodne. Komiksy wypełnione były historiami o polowaniu na niemieckie U-Booty, a w kinach wy- świetlano filmy wojenne. Żołnierze i londyńczycy darzyli się wzajemnym szacunkiem - łączyły ich podobne, przerażające doświadczenia. Każda osoba powyżej trzydziestego piątego roku życia prze- trwała dwie wojny światowe. Jeśli nie brała udziału w wal- ce, to znała kogoś - syna, brata, ukochanego - kto walczył. Wszyscy Brytyjczycy zostali dotknięci przez wojnę w taki lub inny sposób, ale najbardziej ucierpieli londyńczycy. To oni byli celem najgorszych niemieckich bombardowań w czasie drugiej wojny światowej. Całe rzesze mieszkańców miasta były - zupełnie dosłownie - straumatyzowane. Mimo tego powojennego chaosu w 1952 roku brytyjskie społeczeństwo nadal darzyło swoich przywódców wielkim szacunkiem. Król i królowa byli powszechnie podziwiani za decyzję o pozostaniu w Londynie w czasie nalotów. Konserwatywny rząd - pod przywództwem sławnego premiera Winstona Churchilla - odzyskał niedawno władzę. Słyną- cy ze swojej nieustępliwości Churchill przeprowadził Wielką Brytanię przez prawie całą drugą wojnę światową, ale tuż przed jej zakończeniem jego partia straciła większość. Po- wróciła do władzy po wyborach w 1951 roku, które dały to- rysom niewielką przewagę w Izbie Gmin po sześciu latach rządów opozycji. Najważniejsi politycy z opozycyjnej Partii Pracy byli coraz starsi i pogrążeni w wewnętrznych sporach. Mimo to konserwatyści obiecali zachować kilka zmian wprowadzonych przez laburzystów, takich jak system Na- rodowej Służby Zdrowia, wprowadzony w 1948 roku. Zamierzano również pozostać przy nacjonalizacji kluczowych gałęzi przemysłu, takich jak koleje i kopalnie węgla. Na arenie międzynarodowej Wielka Brytania prężyła mu- skuły mimo podupadającej gospodarki. Na północny zachód od wybrzeża Australii przeprowadzono pierwszy test bomby atomowej. Uczyniło to ze Zjednoczonego Królestwa potęgę atomową, nieznacznie ustępującą Ameryce i Związkowi Radzieckiemu. Kiedy prezydent Stanów Zjednoczonych Harry S. Truman ostrzegał Amerykanów, że tak długo jak komuniści utrzymują się przy władzy, tak długo "będą stąpać po nie- pewnym gruncie", otrzymał od Churchilla owację na stojąco. Brytyjski konserwatywny rząd przygotowywał się do zimnej wojny, ale wraz z nadejściem 1952 roku stało się jasne, że najpierw będzie się musiał zmierzyć z wieloma problemami na własnym podwórku. Wydarzenia poprzedzające lato 1952 roku były zwiastunem całej serii niepokojących zjawisk, które miały zachwiać spokojem narodu. W sierpniu południe Anglii zostało zalane w wyniku gwałtownych tropikalnych burz, które wraz z deszczem sprowadziły na kraj koszmarne zniszczenia i wywołały budzące grozę wydarzenia. Niż baryczny sprawił, że w ciągu dwudziestu czterech godzin na pokryte wrzosowiskami te- reny spadły bezprecedensowe dwadzieścia dwa centymetry deszczu. Dziewięćdziesiąt milionów ton wody przepłynęło z hukiem przez niewielkie miasteczko Lynmouth niczym lawina, zabierając ze sobą wszystko, co stanęło im na drodze, i niszcząc budynki. Ciała wielu ofiar nie zostały odnalezione, ponieważ fala powodziowa zabrała je ze sobą do morza. Zginęło trzydzieści pięć osób, a Lynmouth było kompletnie zrujnowane. Te wydarzenia zszokowały cały naród. W ciągu zaledwie kilku tygodni doszło do kolejnej na- rodowej tragedii. W czasie prestiżowego pokazu lotniczego w Farnborough legendarny pilot John Derry miał po raz drugi pokonać barierę dźwięku (dokonał tego już cztery lata wcześniej, jako pierwszy Brytyjczyk). Tego wrześniowego dnia Derry wraz z obserwatorem zasiadł za sterami myśliwca Hawker Siddeley Sea Vixen i zgodnie z planem przekroczył prędkość dźwięku. Wywołało to powstanie gromu dźwiękowego, który został nagrodzony gromkimi brawami przez zebranych na dole widzów. Aplauz bardzo szybko jednak ucichł. W czasie drugiego przelotu, z prędkością prawie pięciuset mil na godzinę, dziób samolotu nagle się uniósł, a maszyna rozpadła się na kawałki, które chwilę później zaczęły spadać na przekraczający sto tysięcy ludzi tłum. Derry i obserwator zginęli, ale do prawdziwej masakry doszło na ziemi. W katastrofie straciło życie trzydzieści jeden osób. Ich śmierć doprowadziła do wdrożenia sztywnych regulacji mających chronić widownię podczas pokazów lotniczych. Naród ponownie pogrążył się w żałobie. Miesiąc później Brytyjczycy opłakiwali ofiary kolejnej tragedii. Katastrofa kolejowa na londyńskiej stacji Harrow & Wealdstone nie schodziła z pierwszych stron gazet przez wie- le dni. Maszynista nocnego ekspresu ze Szkocji nie zauważył sygnału ostrzegawczego oraz dwóch kolejnych sygnałów niebezpieczeństwa, które lokomotywa minęła, wjeżdżając do osnutego mgłą miasta. Kiedy pociągnął za hamulec, było już za późno. Wjechał w opóźniony pociąg, który znajdował się na stacji, przesuwając go częściowo na tor obok, wprost pod inny nadjeżdżający skład. Pasażerowie usłyszeli przeraźliwy huk wyginanego i łamanego metalu. Ci, którym udało się wydostać na zewnątrz, patrzyli z niedowierzaniem na ster- tę pogruchotanych wagonów. Świadkowie twierdzili, że czę- ści ciał nie dało się wyciągnąć z wraku. W wypadku zginęło ponad stu pasażerów, a kolejnych trzysta czterdzieści osób zostało rannych. Była to najtragiczniejsza w skutkach kata- strofa kolejowa w historii Wielkiej Brytanii, a mgła odegrała w niej swoją rolę. Ta obrzydliwa mgła. W zimie pojawiała się prawie co- dziennie, więc kiedy jesienne dni 1952 roku zaczęły się robić coraz krótsze, cały kraj przygotowywał się na jej nadejście. Londyn w szczególności. W stolicy kraju mgła była wszechobecna. Młodzi londyńczycy nią żyli. Bawili się w chowanego wśród żółtawych oparów - mgła znacząco ułatwiała przyczajenie się w kryjówce. Dzieciaki, głównie chłopcy, podbierały owoce z chybotliwych straganów ustawionych wzdłuż Portobello Road. Zadymione powietrze działało na ich korzyść - sklepy otaczała mgła tak gęsta, że sprzedawcy w drogeriach czy cukierniach ledwo widzieli czubki swoich butów, i to tylko wtedy, gdy zamykali w miarę wcześnie. Dzieciaki kaszlały w rękawiczki i dalej robiły swoje. Brudne powietrze było nie do wytrzymania, jednak większość londyńczyków tolerowała je, traktując ten stan rzeczy jak karę, którą trzeba ponieść za mieszkanie w jednym z największych i najbardziej uprzemysłowionych miast na świecie. W czwartek czwartego grudnia 1952 roku mgła zjawia- ła się powoli, krążąc jak widmo wokół Big Bena od wpół do trzeciej. Dym zdławił promienie słoneczne już rano. Żaden z nich nie zdołał przemknąć się obok ciemnej zjawy wijącej się wokół budynku parlamentu. Tamtego wieczoru politycy nie mieli pojęcia, jak wielkie oburzenie wywoła owa mgła w Izbie Gmin ani jak bardzo wpłynie na powietrze, którym oddychali. Wskazówki zegara na Big Benie przesuwały się do przodu, dzwony co kwadrans wygrywały kurant oparty na oratorium Mesjasz Händla."