Książę Abed ma dwie pasje - piękne kobiety i piękne konie. Wraz ze swoim ojcem przylatuje do Polski na słynną na całym świecie aukcję koni. Jednak szejk, zamiast kupić synowi upragnionego wierzchowca, niespodziewanie wyjeżdża. W hotelu Abed znajduje tylko enigmatyczny list od ojca, który prosi go, aby pozostał w Warszawie. Opiekę nad młodym księciem przejmuje jego kuzyn, który odkrywa przed Abedem świat pełen kobiet, pieniędzy, używek, erotycznych rozkoszy i perwersyjnych zabaw. Autor ujawnia bezwzględną rzeczywistość nocnego życia szejków i arabskich książąt, która zwykle skrywa się za ścianami hoteli, apartamentów i luksusowych dyskotek."Wszystkie dziewczyny, które przylatują na moje epickie przyjęcia, są modelkami. Dziwka to takie brzydkie słowo. Zwłaszcza na trzeźwo - powiedział Imad kpiąco. On nie widział różnicy pomiędzy pracą modelki z profesjonalnych agencji a usługami prostytutki. Patrzyliśmy na tę sprawę z dwóch różnych perspektyw, ale miałem wrażenie, że jego doświadczenie w temacie sprawia, iż wcale nie jest taki daleki od prawdy. Modelki, z którymi pracowałem, z dużym zaangażowaniem prezentowały ubrania bogatym Arabkom, ale podejrzewałem, że za odpowiednią sumę równie chętnie zrzuciłyby je przed bogatymi Arabami."Wraz z wydawnictwem "Prószyński i S-ka" przygotowaliśmy trzy egzemplarze książki "Jak podrywają szejkowie". Aby zdobyć jeden z nich wystarczy odpowiedzieć na pytanie konkursowe. Wcześniej polecamy lekturę fragmentu książki. FRAGMENT: "Pewnego dnia poleciałem na zlecenie księżnej Fahdy do Rijadu z najnowszą kolekcją Gucci. Jest znaną na Bliskim Wschodzie miłośniczką mody, podobno każdą parę butów ma na stopach tylko raz; później trafia ona do przepastnej garderoby, która musi aktualnie mieścić co najmniej kilka tysięcy par obuwia. Na lot zarezerwowano cały samolot, bo oprócz kilkudziesięciu osobno pakowanych kreacji na pokładzie znalazło się kilkanaście wybranych przeze mnie modelek, które miały zaprezentować księżnej wszystkie projekty, a do tego kilku fryzjerów i makijażystów. Jeszcze przed opuszczeniem samolotu dziewczyny musiały włożyć abaje, zasłonić głowy i twarze. Z lotniska kolumna limuzyn zabrała nas prosto do pałacu, a tam niemal natychmiast zaczęliśmy przygotowania do pokazu. To było istne szaleństwo! Wypuszczałem kolejne modelki do sali, w której księżna gościła spory tłum arystokratek i żon bogatych mężów. Ze względu na panujące w Arabii Saudyjskiej obyczaje sam pozostawałem na zapleczu. Pokaz okazał się olbrzymim sukcesem. Kolekcja sprzedała się w całości, a zamówienia na kreacje opiewały na dziewięć milionów dolarów. Po evencie osobiście podziękował mi szejk Imad. Bardzo mnie to zdziwiło, bo mężowie rzadko interesują się organizowanymi przeze mnie prywatnymi pokazami mody. Ograniczają się jedynie do ich sponsorowania. Nie wiem, jak to się stało, że szejk Imad widział pokaz, bo na sali raczej go nie było, ale pogratulował mi nie tylko dbałości o detale, ale też świetnego gustu, co wkrótce okazało się kluczowe dla tej historii. Wróciłem do Emiratów w poczuciu świetnie wypełnionej misji, ale okazało się, że był to dopiero jej początek. Mój szef, dziękując za zamówienie, znacznie przekraczające jego oczekiwania, powiedział mi, że książę Imad chce, bym wrócił do Arabii, tym razem z kolekcją garniturów i koszul. Organizacja pokazu nie była konieczna. Miałem wybrać najmodniejsze modele w podanym rozmiarze i przylecieć ponownie do jego pałacu w wyznaczonym terminie. Dwa dni później siedziałem w wyłożonym od sufitu do podłogi ciemnym drewnem gabinecie, który swoim wystrojem bardziej pasowałby do brytyjskiego dygnitarza niż arabskiego szejka. Ale nie to było największym zaskoczeniem tego dnia. - Witaj, przyjacielu - przywitał mnie serdecznie szejk. - Witaj, książę. Jestem zaszczycony, że możemy się spotkać ponownie. Mam nadzieję, że kolekcja, z którą przyjechałem, przypadnie ci do gustu. - Jestem o tym przekonany. Dlatego kupuję ją całą i składam za-mówienie na kolejne dwa garnitury z każdego modelu. - Nie chcesz ich obejrzeć, książę? - To nie jest konieczne, w końcu wybierał je prawdziwy ekspert. Byłem niezwykle zdziwiony, ale zrozumiałem, że kolekcja garniturów jest tylko pretekstem do tego spotkania. Książę zadbał, by moi szefowie byli zadowoleni ze sprzedaży ubrań, których wcale nie potrzebował. Potrzebował spotkania ze mną. - Jak wiesz, bardzo doceniam twój doskonały gust - podjął po chwili milczenia. To wiedziałem. Szejk gratulował mi go już wcześniej osobiście, choć nie sądziłem, że zna się na modzie na tyle, by docenić wybór sukni, które wtedy przywiozłem. - Dziękuję. Przydaje się w mojej pracy − odparłem. - Nie wątpię. Byłem pod ogromnym wrażeniem pokazu, jaki zorganizowałeś dla mojej żony. - Nie wiedziałem, że go widziałeś, książę... - Mam swoje sposoby, by widzieć, pozostając niezauważonym. - Uśmiechnął się i mrugnął. - Te suknie faktycznie są piękne. - Tak, suknie też. Ale widzisz, chciałbym porozmawiać z tobą o modelkach, które je prezentowały. Najpierw jednak muszę zapytać, czy mogę liczyć na twoją dyskrecję. Kompletnie zbity z tropu, zapewniłem księcia, że nikt się nie dowie o tej rozmowie. Tak, wiem, że w pewnym sensie łamię teraz tę obietnicę, ale prawdziwej tożsamości księcia nie zdradzę nikomu, dlatego jest zupełnie bezpieczny. Szejk przesunął w moją stronę kopertę, która od początku spotkania leżała na oddzielającym nas niskim stole, a następnie położył na niej złote pióro i gestem zachęcił mnie do przeczytania jej zawartości. W środku znajdowała się spisana na jednej stronie umowa, która dość jasno określała oczekiwania szejka wobec mnie. Przeczytałem jej treść. Krótko mówiąc, książę Imad chciał, żebym dostarczał na jego dwór dziewczyny chętne do uprawiania seksu z nim i jego gośćmi. Oczywiście o seksie w umowie nie było ani słowa, ale doskonale wiedziałem, o co tak naprawdę chodzi. Trzymałem kontrakt w dłoni i wpatrywałem się w niego, unikając wzroku mojego gospodarza. Przez dłuższą chwilę nie wiedziałem, co powiedzieć. Szejk postanowił wybawić mnie z opresji. - W kopercie jest czek - powiedział. - To na początek. Jeśli się zgodzisz, taka kwota będzie wpływać na twoje konto co trzy miesiące. Wyjąłem czek i oniemiałem. Pół miliona dolarów! Co trzy miesiące! - To oczywiście pieniądze tylko dla ciebie. Otrzymasz też budżet na wynajmowanie modelek. - A co ze skautami? Myślałem, że szejkowie właśnie w tym celu ich zatrudniają. - A jak myślisz? Co my tu w tej chwili negocjujemy? - zaśmiał się szejk Imad. - Pracuje dla mnie kilku skautów, ale ich dotychczasowe metody coraz rzadziej przynoszą rezultaty, których oczekuję. Mam wrażenie, że w twoim przypadku będzie inaczej. - Jestem zaszczycony tą ofertą, ale nie wiem, czy podołam. Do tej pory wynajmowałem modelki w profesjonalnych agencjach. - To wcale nie musi się zmienić. - Ale to są modelki. - Wszystkie dziewczyny, które przylatują na moje epickie przyjęcia, są modelkami. "Dziwka" to takie brzydkie słowo. Zwłaszcza na trzeźwo - powiedział Imad kpiąco. On nie widział różnicy pomiędzy pracą modelki z profesjonalnych agencji a usługami prostytutki. Patrzyliśmy na tę sprawę z dwóch różnych perspektyw, ale miałem wrażenie, że jego doświadczenie w tej dziedzinie sprawia, iż wcale nie jest taki daleki od prawdy. Modelki, z którymi pracowałem, z dużym zaangażowaniem prezentowały ubrania bogatym Arabkom, ale podejrzewałem, że za odpowiednią sumę równie chętnie zrzuciłyby je przed bogatymi Arabami. Ku mojemu zdziwieniu okazało się, że wersja, w którą wierzył Imad, była zdecydowanie prawdziwsza. Przyjąłem jego ofertę. Przez kilka miesięcy łączyłem poprzednią pracę ze zleceniami dla Imada, a gdy byłem pewien, że podołam temu, czego oczekuje ode mnie szejk, postanowiłem pracować tylko dla niego. Jak do tej pory nie żałuję."