Czy to możliwe, że wielki pisarz był kiedyś małym łobuzem?
W domu dziadków są drzwi, których nie wolno otwierać. Czy to powstrzyma Olę i Eryka przed zaglądaniem do tajemniczego gabinetu? Na szczęście nie, bo w środku znajdą rzeczy ciekawsze od najbardziej wymyślnych gier i zabawek – regały pełne wciągających książek.
To nie puste słowa - książki dziadka wciągają człowieka na poważnie, od stóp do głów: wprost na mroźną Syberię, do pięknego Wilna lub zatłoczonej Moskwy. Dziadek oprowadza wnuki śladami Adama Mickiewicza, dzięki czemu mogą razem z pisarzem ugasić pożar Nowogródka, założyć tajne stowarzyszenie i ruszyć do powstania listopadowego, a nawet dopilnować wydania Pana Tadeusza. Czytelnik prowadzony przez piękne ilustracje podąża krok w krok za nimi.
Adaś Mickiewicz - Łobuz i mistrz to pierwsza z cyklu Wciągających książek o wielkich Polakach, czyli powieści opartych na faktach, które w fascynujący sposób przedstawiają losy najważniejszych postaci w historii Polski. Nie ma przecież lepszego sposobu na poznanie drugiego człowieka niż spotkanie w cztery oczy.
Dla naszych czytelników wraz z wydawnictwem Zysk i Spółka przygotowaliśmy konkurs. Aby móc zdobyć jedną z książek wystarczy zmierzyć się z niżej przedstawionym pytaniem. Wcześniej tradycyjnie polecamy lekturę fragmentu książki.
FRAGMENT KSIĄŻKI:
"W pomieszczeniu obok coś się poruszyło.
- Chować się! - syknął dziadek.
Do pokoju wszedł szczupły mężczyzna z rozczochranymi włosami i małym wąsikiem. Był w galowym mundurze z wysokim czerwonym kołnierzem, a na piersi lśniły mu oznaczenia. Musiał być co najmniej generałem.
- Wreszcie święty spokój - powiedział, kręcąc głową. - Jak długo można gadać o niczym?
Przez chwilę nie było wiadomo, do kogo mówi. Ola pierwsza dostrzegła kobietę w długiej sukni odpoczywającą na dziwnej kanapie.
- Piękna - zachwyciła się. - I te kręcone włosy...
- To hrabina Karolina Sobańska z domu Rzewuska - wytłumaczył dziadek. - Mieszka w Odessie i prowadzi znany salon.
- Każdy w domu ma salon - wzruszył ramionami Eryk.
- Dawniej mówiono tak o domach, w których często zapraszano gości i organizowano przyjęcia.
W tym momencie Karolina zabrała głos:
- To prawda, kochanie, ale na dzisiaj już koniec. Wieczorem wybierzemy się do teatru, słyszałam, że przyjechała aktorka z Bolonii czy Ferrary...
Kobieta przerwała, bo w drzwiach pojawił się służący. Generał podniósł wzrok.
- Co znowu?
- Przepraszam pana generała, ale przyszedł Adam Mickiewicz i Józef Jeżowski, przysłani z Petersburga. Już kilka razy próbowali się z panem zobaczyć.
Wojskowy westchnął ciężko.
- Wpuść ich.
Po chwili w progu stanęli dwaj przyjaciele. Fraki mieli eleganckie, tylko buty brudne.
- Widzę, że poznali już panowie gościnność naszych ulic - zaśmiał się generał.
- Woda i ziemia to nie najlepsze połączenie - przyznał Adam. - Ale nigdzie nie jadłem tak dobrych rodzynek jak tutaj.
- Rzeczywiście są doskonałe. W czym mogę panom pomóc? Słyszałem, że już kilka razy próbowali się panowie ze mną spotkać.
Krok do przodu zrobił Jeżowski.
- Zostaliśmy przysłani z Petersburga, aby od nowego semestru rozpocząć pracę w miejscowym liceum - powiedział. - Miał pan generał chwilę, aby zajrzeć do listów z ministerstwa?
- Tylko rzuciłem na nie okiem - przyznał wojskowy. - Obawiam się jednak, że wszystkie stanowiska w szkole są już obsadzone. Informacje nie przepływają między urzędami tak szybko, jakbyśmy tego chcieli.
- Czyli przyjechaliśmy na próżno? - zmartwił się Jeżowski.
- To się dopiero okaże. Do tego czasu proszę korzystać z uroków miasta. Gdzie panowie się zatrzymali?
- Dostaliśmy pokoje w budynku szkoły - powiedział Adam.
- Dobrze, gdyby panom czegoś brakowało, proszę mnie powiadomić - powiedział generał z uśmiechem. - W tym tygodniu nie mam czasu, ale już teraz zapraszam na kolację, abyśmy mogli lepiej się poznać. Jako kurator oświaty w okręgu lubię mieć nad wszystkim kontrolę. Z pewnością odnajdą się panowie w towarzystwie moim i pani Sobańskiej.
W tym momencie wojskowy spojrzał na kobietę, która nadal spoczywała wygodnie na szezlongu i z zainteresowaniem przyglądała się młodym mężczyznom.
- Cała przyjemność po naszej stronie. - Adam ukłonił się, nie spuszczając z niej wzroku.
Po chwili przyjaciele wyszli, a generał podszedł do okna. Dziadek razem z wnukami skulili się jeszcze mocniej.
- Interesujące... - powiedział wojskowy.
- Co takiego? - spytała Karolina.
- Ani słowem nie zdradzili się, dlaczego zostali przysłani aż tutaj z Petersburga. Myślą, że nie wiem?
- Raczej nie chcą o tym przypominać.
- Wydają się sympatyczni, szczególnie ten Adam. Podobno jest całkiem dobrym poetą. Ale obaj uczestniczyli w spisku, dlatego trzeba mieć na nich oko. Zajmiesz się tym?
- Oczywiście, kochanie - odpowiedziała Karolina. - Ale teraz chodź tu do mnie.
Generał zbliżył się do kobiety, a dziadek głośno odchrząknął.
- Na nas już pora - powiedział pospiesznie. - Eryku, dasz radę wrócić na balkon?
Chłopak pokiwał twierdząco głową i po chwili znaleźli się z powrotem na ulicy.
- Chcecie jeszcze trochę rodzynek? - spytał dziadek, sięgając do kieszeni. Ola chciała.
- Ten facet w mundurze naprawdę jest generałem? - spytał Eryk.
- Tak, hrabia Iwan Osipowicz de Witt to ciekawa postać - zaczął dziadek. - Jest synem polskiego żołnierza, a uczył się w rosyjskich szkołach wojskowych. Brał udział w wojnach napoleońskich, walczył dla Francji, a potem został zwerbowany przez rosyjski kontrwywiad. Teraz dowodzi kawalerią i nadzoruje wszystkie szkoły w Odessie. Przede wszystkim jednak zajmuje się szpiegostwem.
Nagle dziadek zamilkł.
- I co stało się potem? - spytała Ola, podrzucając do góry rodzynkę i połykając ją w locie. Eryk w ostatniej chwili trącił ją łokciem. Tuż przed nimi przeszedł Adam wraz z przyjacielem.
- Sądzisz, że generał nam pomoże? - spytał Jeżowski.
- Mam nadzieję - odparł Adam. - W każdym razie musimy się z nim spotkać, gdy nas zaprosi.
- Spodobała ci się ta hrabina, przyznaj!
Dalszej rozmowy już nie słyszeli, bo panowie odeszli.
- To Adam będzie kręcił z Karoliną? - zainteresowała się Ola.
Dziadek się zaśmiał.
- Wszystko chcesz od razu wiedzieć! Cierpliwości!"