Co można zjeść, przemierzając rzymskie uliczki w blasku wschodzącego słońca? Jakie danie przypomina Wariacje Goldbergowskie? Jak przez lata zmieniała się rola kobiety w kuchni? W jaki sposób jedzenie wpłynęło na zjednoczenie Włoch? A jak przeobrażenia ostatnich dwudziestu pięciu lat w Polsce wpłynęły na polską kuchnię? Z czego robić chleb, kiedy nie ma mąki? Rozmawiamy o tym, co nas zachwyca, bawi i głęboko porusza. O tym, co jest w jedzeniu - więc także i w życiu - najważniejsze. Tessa Capponi-Borawska - urodzona we Florencji absolwentka tamtejszego uniwersytetu, od 1983 roku mieszka w Polsce. Przez ponad 20 lat pracowała w Katedrze Italianistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Od lat związana z "Twoim Stylem". Publikowała również w "Elle", "Kuchni", "Gazecie Wyborczej", "W drodze" oraz "Rzeczpospolitej". Autorka książek Moja kuchnia pachnąca bazylią, Dziennik toskański i wielu innych publikacji o historii kuchni i kulturze jedzenia. Mieszka i pracuje w Warszawie. Agnieszka Drotkiewicz (ur. 1981) - autorka powieści Paris London Dachau, Dla mnie to samo, Teraz, Nieszpory oraz czterech zbiorów rozmów: dwóch wspólnie z Anną Dziewit - Głośniej! Rozmowy z pisarkami, Teoria trutnia i inne; dwóch samodzielnie - Jeszcze dzisiaj nie usiadłam, Piano rysuje sufit. Przeprowadziła wywiad rzekę z Dorotą Masłowską (Dusza światowa) oraz rozmowę z Ewą Kuryluk (Manhattan i Mała Wenecja), za którą otrzymała nagrodę w konkursie Warszawskiej Premiery Literackiej. Jest też autorką dramatu Daleko od Wichrowych Wzgórz. Pisze między innymi dla "Przekroju", "Dwutygodnika", Teatru Wielkiego Opery Narodowej. We współpracy z marką Risk made in Warsaw prowadzi spotkania poświęcone kulturze. Wraz z Wydawnictwem Czarne przygotowaliśmy trzy egzemplarze książki. Aby zdobyć jeden z nich wystarczy odpowiedzieć na pytanie konkursowe.Fragment książki: "Agnieszka Drotkiewicz: Razem z Małgorzatą Jankowską-Buttittą przetłumaczyłaś książkę, którą można nazwać biblią włoskiej kuchni - La scienza in cucina e l’arte di mangiar bene Pellegrina Artusiego. W Polsce ukazała się ona pod tytułem Włoska sztuka dobrego gotowania. Wydana we Włoszech w 1891 roku, jest pierwszym kulinarnym kompendium zjednoczonych Włoch i zawiera wiele wątków historycznych, literackich i kulturowych. Tessa Capponi-Borawska Jest to książka osadzona głęboko w realiach swego czasu. Artusi był przesiąknięty pozytywizmem, zafascynowany kuchnią jako jednym z podstawowych przejawów nauki i kultury. Z wielką ciekawością ukazywał, w jaki sposób jedzenie oddziałuje na organizm ludzki. Ogromnie interesowała go fizjologia, o której namiętnie pisał, nie szczędząc rożnych intymnych szczegółów. Kiedy podaje świetny przepis na minestrone, dołącza do niego anegdotę o tym, jak kiedyś jadł tę zupę w Livorno. Tak strasznie się wtedy zatruł, że następnego dnia z trudem wyjechał do Florencji, a kiedy dotarł do domu, dowiedział się, że w Livorno wybuchła epidemia cholery. Zaczął się bać, że i on się nią zaraził, ale lekarz, do którego się udał, uspokoił go, że to była tylko niestrawność. Jak wyglądało życie Pellegrina Artusiego? W gruncie rzeczy było mało barwne, ale nie nudne. Pellegrino Artusi urodził się w 1821 roku w średnio zamożnej rodzinie kupieckiej (jego ojciec posiadał sklep kolonialny) zamieszkałej w Forlimpopoli, małej mieścinie w Romanii, bardzo biednym wówczas regionie Włoch. Rodzina Artusiego była - jak domniemują historycy - nielubiana przez lokalną społeczność, ponieważ ojciec zajmował się także lichwiarstwem. Dla Artusiego i całej jego rodziny punkt zwrotny w życiu stanowiło dramatyczne wydarzenie, do którego doszło w styczniu 1851 roku - banda rozbójników pod wodzą słynnego Stefana Pelloniego, zwanego Il Passatore, wdarła się do małego teatru w Forlimpopoli, gdzie spektakl oglądała znaczna część miejscowych notabli. Rozbójnicy sterroryzowali wszystkich, niektórych zawlekli do ich domów, które obrabowali. Gwałcili kobiety, ofiarą gwałtu padła też jedna z sióstr Artusiego - Gertruda. Najprawdopodobniej jednym z członków tej bandy był ksiądz, ktory widział gwałt na Gertrudzie i nie zareagował. Między innymi dlatego Pellegrino miał potem wielki dystans do Kościoła katolickiego i laickie przekonania. Dla rodziny Artusich tragedia Gertrudy i rabunek były wielkim ciosem, źródłem cierpienia i hańby. Nie wnieśli jednak oskarżenia, woleli sprzedać dom i przenieść się do Florencji. Mam wrażenie, że od czasu tamtych wydarzeń Artusi pragnął życia, w którym nic się nie dzieje, życia jak najbardziej spokojnego. Artusi spędził resztę swoich dni we Florencji, tam umarł w 1911 roku. Żył więc bardzo długo, nawet jak na nasze czasy, a co dopiero na jemu współczesne. Co się stało z Gertrudą? To bardzo smutne. Po przyjeździe do Florencji Gertruda zaczęła tracić zmysły, popadać w chorobę psychiczną. Aby temu zaradzić, rodzina wydała ją za mąż - nie uprzedziła jednak jej męża o tym, co się wydarzyło. Po dwóch latach Gertruda wróciła do domu, bo okazało się, że mąż ją bił. W końcu trafiła do zakładu dla psychicznie chorych, gdzie po wielu latach zmarła. Jak to wpłynęło na życie osobiste Artusiego? Sam Pellegrino nigdy się nie ożenił i z tego, co wiemy, nie miał stałego romansu. Wiadomo, że bardzo się interesował badaniami z zakresu antropologii seksualnej, które prowadził profesor Paolo Mantegazza, wybitny neurolog, fizjolog i antropolog, a przy tym jeden z pierwszych propagatorów darwinizmu we Włoszech. Chociaż zainteresowanie Pellegrina kobiecością było w dużej mierze teoretyczne, konkretne kobiety miały duży wpływ na jego dzieło. To one były głównymi odbiorczyniami jego książki. Na podstawie korespondencji z kobietami Artusi przygotowywał kolejne wydania swojego dzieła. Wiemy także, że istniała znacząca różnica w sposobie, w jaki traktował dwie osoby, które pracowały dla niego przez całe życie. Były nimi Marietta Sabatini i Francesco Ruffilli. Francesco Ruffilli to kucharz, Marietta zaś zaczynała jako pokojówka, a z czasem dowodziła domem, stała się sekretarką Artusiego oraz pierwszą osobą, z którą wypróbowywał swoje przepisy. Razem z Ruffillim tworzyli zgrany zespół, widać jednak, że Marietta miała przewagę, zajmowała ważniejsze miejsce w sercu pana. Kiedy Artusi latem opuszczał Florencję, ona jechała z nim, podczas gdy Francesco zostawał. Różnicę widać także w sposobie adresowania listów - Marietta pisze do Pellegrina: Pregiatissimo Signor Artusi (Wielce Szanowny Pan Artusi), a Ruffilli: Signor padrone (Jaśnie Pan). To świadczy o tym, że Ruffilli do końca życia nie wyszedł z roli służącego, Marietta zaś była jego duchową spadkobierczynią. Jeszcze dziś, kiedy fundacja Casa Artusi organizuje szkolenie kulinarne, nazywa się ono Szkoleniem Marietty, a kobiety, które je prowadzą, zwane są Mariettami"