Amerykański historyk - Jon Keller - jedzie na konferencję naukową do Szwajcarii. W trakcie dowiaduje się, że świat się kończy. W Waszyngtonie i kilku światowych stolicach doszło do ataku nuklearnego. Podczas gdy gasną światła cywilizacji, mężczyzna zastanawia się, czy jego żona Nadia i ich dwie córki wciąż żyją. Jon żałuje też, że zignorował ostatnią wiadomość od Nadii. Oprócz Jona w hotelu znajduje się dwudziestu ocalałych. Z dala od najbliższego miasta walczą o przetrwanie. Pewnego dnia w zbiorniku na wodę pitną znajdują ciało dziewczynki. Oczywiste jest, że została zamordowana. Ktoś z mieszkańców hotelu jest zabójcą. Jon zaczyna popadać w paranoję. Na własną rękę stara się prowadzić dochodzenie, aby odnaleźć mordercę. Seria dziwnych samobójstw, tajemnicze zaginięcia i nadprzyrodzone zjawiska nie są sprzyjającymi okolicznościami. Czy powinien zaryzykować wydostanie się z hotelu? Można tylko mieć nadzieję, że apokalipsa będzie mniej przerażająca... "Ostatni" to zapierający dech w piersi dystopijny thriller - mrożący krew w żyłach swoją wiarygodnością. Przeszywający do szpiku kości nastrój zagrożenia w połączeniu z przemyślaną fabułą sprawia, że od lektury trudno się oderwać. "Mroczna, oryginalna, fascynująca" - C.J. Tudor, autorka "Kredziarza" "Nawiązując do "Lśnienia", Jameson przedstawia niesamowitą i niepokojącą historię osadzoną w banalnej codzienności. Lektura całkowicie pochłaniająca" - "Kirkus Reviews" "Od tej powieści nie można się oderwać. Apokalipsa postnuklearna przenika się z zagadkowym morderstwem w towarzystwie niesamowicie wykreowanych postaci. W tej wspaniałej i bardzo oryginalnej powieści Stephen King spotyka Agathę Christie" - Luca Vesta, autor książki "Złodziej kości" "Inteligentna, oryginalna, przerażająco pochłaniająca" - Erin Kelly, autorka "Kłamał, Kłamała" Wraz z Wydawnictwem "Czarna Owca" przygotowaliśmy trzy egzemplarze książki "Ostatni". Aby zdobyć jeden z nich, wystarczy odpowiedzieć na pytanie konkursowe. Wcześniej polecamy lekturę fragmentu książki: FRAGMENT:"Ostatnia wiadomość, jaka nadeszła od Nadii, została wysłana poprzedniej nocy, o jedenastej trzydzieści. Oto jej treść: "Uważam, że wszyscy w moim fachu robią więcej szkody niż pożytku. I jak ja mam dalej kochać swoją pracę? Bardzo za Tobą tęsknię. Ty zawsze wiesz, co mi powiedzieć w takiej sytuacji. Przykro mi, że rozstaliśmy się w taki sposób. Kocham Cię". Nie zareagowałem na jej kryzys egzystencjalny, ponieważ wiedziałem, że lekkie opóźnienie w napisaniu odpowiedzi ujdzie mi płazem. Wiedziała, czym jest różnica czasu i że muszę ją odespać. Chciałem zebrać myśli i rano napisać coś bardziej wyważonego, pokrzepiającego. Że świat potrzebuje wysokiej klasy dziennikarstwa, że wciąż może zmieniać je na lepsze... Coś w tym stylu. Pewnie mejl byłby lepszy. Wszystkim nam się wydawało, że mamy czas. A teraz nie możemy wysłać już żadnego mejla... Przy jednym ze stolików rozległ się dziwny hałas, piskliwy krzyk. Jakaś kobieta. Nie powiedziała niczego konkretnego, tylko krzyknęła. Podniosłem głowę. Siedziała ze swoim partnerem, jak sądzę, i patrzyła w ekran telefonu. Podobnie jak pozostali goście sądziłem, że zareagowała tak na jakąś wiadomość lub zdjęcie. Wróciłem więc do lektury. Lecz po chwili głos kobiety poinformował wszystkich wkoło: - Zbombardowali Waszyngton! A przecież nawet nie chciałem jechać na tę cholerną konferencję. Nie pamiętam dokładnie, co działo się przez kolejne godziny. Lecz gdy sprawdziłem powiadomienia i media społecznościowe w telefonie, zdałem sobie sprawę, że Nadia miała rację. Stało się dokładnie to, czego się obawiała. Właściwie pamiętam jedynie nagłówki wiadomości. Z OSTATNIEJ CHWILI: TRWA ATAK NUKLEARNY NA WASZYNGTON. CZEKAMY NA KOLEJNE DONIESIENIA. Z OSTATNIEJ CHWILI: 200 TYSIĘCY ZABITYCH - SZACUJĄ EKSPERCI. Z OSTATNIEJ CHWILI: POTWIERDZONO, ŻE PREZYDENT I PERSONEL BIAŁEGO DOMU ZGINĘLI W ATAKU NUKLEARNYM. CZEKAMY NA KOLEJNE DONIESIENIA. Potem pokazano film nakręcony z lotu ptaku nad Londynem - patrzyliśmy, jak na naszych oczach obracają się w pył budynki i jak nic po nich nie zostaje, tylko chmura dymu. Był to jedyny dostępny materiał, więc oglądaliśmy go raz za razem, na okrągło. A jednak nie robił takiego wrażenia jak nagłówki. Pewnie wszystkich nas znieczuliły podobne obrazy pojawiające się w filmach. A tu nagle bezdźwięcznie znika na naszych oczach z powierzchni Ziemi całe miasto - zbyt szybko, zbyt cicho. Nad przedmieściami Berlina samolot zaczął spadać i to wtedy zdaliśmy sobie sprawę, że Berlin też zniknął - jedna z pasażerek wrzuciła do internetu film, nagrany podczas gdy samolot pikował. Pewnie do silników dostał się pył. Nie pamiętam, co powiedziała. Płakała i nie mówiła po angielsku. To były pewnie słowa pożegnania. Z OSTATNIEJ CHWILI: ZDETONOWANO LICZNE ŁADUNKI NUKLEARNE W CAŁYM WASZYNGTONIE, SETKI TYSIĘCY OFIAR I POSZKODOWANYCH. Z OSTATNIEJ CHWILI: KANADYJSKI PREMIER PROSI O ZACHOWANIE SPOKOJU PO ATAKU NUKLEARNYM NA STANY ZJEDNOCZONE. Z OSTATNIEJ CHWILI: STANY ZJEDNOCZONE BEZ RZĄDU. BOMBA NUKLEARNA ZNISZCZYŁA WASZYNGTON. Może miałem szczęście, że oglądałem koniec świata w sieci, zamiast słyszeć eksplozje i wycie alarmów bombowych. Jeszcze żyjemy. Dziś jest dzień trzeci i nie ma już internetu. Siedzę w pokoju hotelowym i patrzę na horyzont za oknem. Jeśli coś się wydarzy, postaram się opisać to najdokładniej, jak potrafię. Mój wzrok sięga daleko, daleko ponad lasem, więc gdy przyjdzie nasza kolej, zauważę zagrożenie dużo wcześniej. Przynajmniej mam taką nadzieję. Choć w sumie nie ma tu nikogo, z kim chciałbym się pożegnać. Nie mogę uwierzyć, że nie odpisałem Nadii na jej wiadomość. Nie mogę uwierzyć, że wydawało mi się, że mam na to mnóstwo czasu."