Dziś wpłynął do Sejmu wniosek Zyty Gilowskiej o zrzeczeniu się mandatu poselskiego. Wniosek zostanie złożony na ręce Marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego, zaraz po jego powrocie z Wilna. Będzie to miało miejsce najprawdopodobniej jutro - poinformował Jarosław Szczepański, szef biura prasowego Sejmu. Już w grudniu ub.r. pojawiały się informacje o jej rezygnacji, jednak zostały zdementowane przez władze PiS. Jednak po zaprzysiężeniu na posła, była wicepremier nie pojawiała się w Sejmie. Politycy PiS tłumaczyli, że nieobecność Gilowskiej to wynik problemów zdrowotnych. - Decyzja prof. Zyty Gilowskiej do dla nas wielka strata, jednakże nie jestem w stanie ostatecznie wyjaśnić powodów decyzji. To wielka strata dla polskiej polityki - powiedział TVN24 wicemarszałek Krzysztof Putra z PiS. - Pani profesor Zyta Gilowska od dłuższego czasu mówiła, że ewentualnie nie będzie pełnić tego mandatu - powiedział Putra. - Oczywiście, że jest to strata dla PiS - ocenił. - Pani Zyta Gilowska jest osobą wybitną, niezwykle zasłużoną dla Polski, a też dla PiS (...) Przede wszystkim jest znakomitą ekonomistką, ekspertem od spraw gospodarki - chwalił Putra byłą wicepremier i minister finansów w rządzie PiS. Polityk zasugerował, że być może Gilowska liczyła na dalszą pracę w rządzie. - Startując z list PiS pani profesor i my liczyliśmy, że uda się zwyciężyć i kontynuować sprawowanie władzy. Być może to jest jednym z powodów - powiedział. - Być może również względy zdrowotne odgrywają istotną rolę - dodał Putra. - Na pewno nie ma tu żadnego podtekstu politycznego, co do tego jestem przekonany - zapewnił. - Na pewno nie było tak, że nagle się pani Gilowska obraziła na PiS, co do tego jestem przekonany - podkreślił Putra. Polityk jest też przekonany, że PiS nadal będzie współpracował z Gilowską, tylko "w jakiś inny sposób". Według niego, mogłaby to być współpraca na płaszczyźnie eksperckiej. Gilowska dostała się do Sejmu z listy PiS.