Zaszczytu wydrukowania życzeń premiera dostąpił tylko "Tygodnik Nowy". W innej regionalnej gazecie w "Tygodniku Pilskim" życzeń nie ma, są za to wątpliwości, czy konkurencja aby na pewno wydrukowała słowa zamówione przez premiera. Tym bardziej, że na sąsiedniej stronie jest artykuł o pracownikach koncernu Stokłosów, którzy tęsknią za swoim szefem i zamówili nawet mszę w intencji listu żelaznego dla niego. Serdeczne życzenia pokoju, nadziei i wiary zaskakiwać nie mogą, ale już sformułowanie "czytelnikom Państwa gazety" można odczytać jako szacunek dla rodziny poszukiwanego senatora. Rzecznik rządu Jan Dziedziczak podkreśla, że z możliwości zamieszczenia życzeń premiera mogło skorzystać wiele pism lokalnych, z którymi szef rządu chętnie współpracuje. - Nie wiedzieliśmy, że ten jeden z 200 tytułów lokalnych, z którymi współpracujemy należy do pani Stokłosy. Nie było to zawarte w stopce redakcyjnej. Jest to niefortunny zbieg okoliczności. Gdybyśmy wiedzieli, to prawdopodobnie te życzenia nie zostałby wysłane w tej formie - tłumaczy Dziedziczak. Podkreśla jednak, że życzenia dotyczą przede wszystkim czytelników pisma, którzy na nie zasłużyli. "Tekst owych życzeń otrzymała redakcja z Centrum Informacyjnego Rządu, traktując go jako świąteczne życzenia dla czytelników naszego pisma; mieszkańców 11 powiatów Północno- Zachodniej Wielkopolski i powiatu wałeckiego Województwa Zachodniopomorskiego. Taki jest bowiem zasięg naszego pisma; największego w regionie - ukazującego się od 1990 roku obecnie w nakładzie 25 tysięcy egzemplarzy tygodniowo. Publikacja życzeń premiera Rzeczypospolitej państwa, w którym pracujemy i publikujemy, jest bez względu na indywidualne poglądy polityczne naszych dziennikarzy i czytelników, zaszczytnym obowiązkiem każdego pisma szanującego zasady demokratycznego państwa" - dowiedzieliśmy się od redakcji tygodnika. Były senator Hanryk Stokłosa od stycznia ukrywa się przed wymiarem sprawiedliwości. Jeden z najbogatszych Polaków poszukiwany jest międzynarodowym listem gończym. Prokuratura podejrzewa, że uzyskiwał wielomilionowe umorzenia podatkowe, dzięki powiązaniom ze skorumpowanymi urzędnikami resortu finansów, a także sędzią z Poznania.