przy wsparciu ze strony prezydenta Francji i brytyjskiego premiera . Według gazety brukselskie rokowania udowodniły, że szef polskiego rządu, uważany zawsze za bardziej wpływowego od prezydenta, jest także "na światowej scenie numerem jeden nacjonalistyczno- populistycznej Polski". Polski premier "ciągnął za sznurek do końca, prowadząc negocjacje na odległość ze swej stolicy jak wyniosły i najwyższy władca" - pisze lewicowy dziennik, dodając następnie: "świadomie ryzykował zerwaniem negocjacji i izolacją, a teraz może chwalić się, że osiągnął maksimum". - Długi polski obstrukcjonizm w Unii był także pojedynkiem między braćmi. Walką o władzę na światowej scenie - stwierdza "La Repubblica" w komentarzu "Zwycięstwo złego bliźniaka". Jak podkreśla dziennik, w końcu szef polskiego rządu dał się przekonać przez europejskich liderów do kompromisu: "Może zrozumiał, że izolacja w Unii za dużo kosztowałaby jego kraj. Może przestudiował sondaże w ojczyźnie: przeważająca większość Polaków wierzy w Europę, chce pozostać w za wszelką cenę". Pisząc o "zatruciu" przez premiera klimatu unijnych negocjacji, prowadzonych przez brata, przypomnieniem o stratach wojennych włoska gazeta konstatuje, że po szczycie w Brukseli "wizerunek Polski z pewnością nie jest lepszy". W obszernej relacji ze szczytu "La Repubblica" informuje ponadto, że Włochy stoją na czele krajów Unii, niezadowolonych z wszelkich poczynionych ustępstw.