Dla wielu powstańców była to z pewnością jedna z ostatnich okazji, by spotkać się z przyjaciółmi z tamtych dni i wspólnie jeszcze raz przypomnieć przeszłość. Dlatego w pierwszych dniach sierpnia było ich w stolicy właśnie tak wielu. Widać ich było wszędzie, ich wojskowe lub harcerskie mundury z biało-czerwonymi opaskami na rękawach zawsze wyróżniają się z tłumu. A przecież to zaledwie niewielki procent tych, którzy 70 lat temu stanęli do nierównej walki z okupantem. Na Powązkach Centralnym punktem tegorocznych rocznicowych obchodów były już tradycyjnie uroczystości przed pomnikiem Gloria Victis na warszawskich Wojskowych Powązkach. Mimo pierwotnych zapowiedzi nieobecności na szczęście wokół pomnika zgromadzili się przedstawiciele najwyższych władz państwowych - był więc prezydent Bronisław Komorowski z małżonką, premier Donald Tusk i prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz. Oczywiście nie zabrakło metropolity warszawskiego kard. Kazimierza Nycza ani prezesa Związku Powstańców Warszawskich gen. Zbigniewa Ścibora-Rylskiego. Najbardziej wymowna była jednak obecność zwykłych mieszkańców Warszawy, którzy szczelnie wypełniali wszystkie powązkowskie alejki i przejścia. Młodsi i starsi, rodzice z dziećmi, dziadkowie z wnukami, harcerze i młodzież w T-shirtach. Tradycja oddawania hołdu poległym w rocznicę powstania na Wojskowych Powązkach sięga jeszcze czasów PRL. Wówczas ówczesne władze nie pozwalały na zorganizowanie oficjalnych uroczystości rocznicowych, a mimo to warszawiacy całymi rodzinami gromadzili się 1 sierpnia każdego roku wokół pomnika Gloria Victis i grobów poległych. Na ich grobach składali kwiaty, palili znicze, a łunę malutkich płomyków widać było z daleka tak wtedy, jak i w tym roku. - Mam nadzieję, że 1 sierpnia pozostanie dniem świętym, a nie okazją do demonstrowania sporów, waśni i tego, co nas dziś różni. Powstańcy walczyli o jedność narodu, którą okupanci chcieli złamać, walczyli o ciągłość polskiego państwa i jego instytucji, o prawo do okazywania przez naród szacunku swojemu państwu polskiemu. Okażmy ten szacunek - podkreślał prezydent Bronisław Komorowski. Godzina "W" Punktualnie o godz. 17.00, 1 sierpnia, czyli dokładnie 70 lat od wybuchu powstania warszawskiego, w hołdzie poległym w stolicy zawyły syreny, na ulicach przystanęli na minutę przechodnie, a także samochody i tramwaje. Miasto zamarło. Z roku na rok coraz więcej osób przyłącza się do akcji i zatrzymuje w tej szczególnej chwili. Na pamiątkę Godziny "W" syreny zawyły także w 44 mazowieckich miastach, m.in. w Ciechanowie, Kozienicach, Ostrołęce, Płocku, Pruszkowie, Radomiu, Siedlcach i Żyrardowie oraz w wielu miastach w całej Polsce, m.in. w Poznaniu, Krakowie, Łodzi, Opolu, Koszalinie, Kołobrzegu i Słupsku. 70 sekundami ciszy w Godzinę "W" cześć żołnierzom powstania warszawskiego oddały także polskie media. Biorące udział w akcji stacje telewizyjne i radiowe wyemitowały w piątek o godz. 17.00 spot "70 sekund dla Powstańców", w ramach którego ciszę przeplatały archiwalne odgłosy walk powstańczych nagrane 70 lat temu na ulicach Warszawy. Na portalach internetowych pojawił się baner przygotowany z okazji 70. rocznicy powstania. W akcję "70 sekund ciszy na 70-lecie Powstania" włączył się też Sejm - w Godzinę "W" na stronie internetowej Sejmu wyemitowany został specjalny rocznicowy spot. Apel do młodych Jednym z najbardziej wzruszającym momentów tegorocznych obchodów było wystąpienie 97-letniego gen. Zbigniewa Ścibora-Rylskiego, prezesa Związku Powstańców Warszawskich. - Jestem tak wzruszony, że trudno mi dobrać odpowiednie słowa, aby wyrazić to, co czuje moje serce - powiedział Rylski, wywołując brawa. - Jestem głęboko przekonany, że nie tylko powstańcy, ale wszyscy Polacy - nasi wnukowie, prawnukowie - przeżywają to samo, co my. Ci, co przeżyli kapitulację, szli do niewoli, tracili wolność. Nie ma gorszej rzeczy niż utrata wolności. Ale walczyliśmy i ta wolność przyszła po wielu dramatycznych chwilach, po morzu przelanej krwi. A teraz jesteśmy w ukochanej Polsce, w ukochanej Warszawie. Odbudowanej tak wspaniale. Czy my, wychodząc z powstania, mogliśmy marzyć, że ta Warszawa powstanie z gruzów? A jednak powstała. Polacy potrafią dokonać cudów. To jest cud - podkreślał. Przedstawiciele warszawskich powstańców przekazali także młodemu pokoleniu symboliczną pałeczkę w ramach "sztafety pokoleń". Otrzymali ją przedstawiciele m.in. Związku Harcerstwa Polskiego, Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej, Caritas, Polskiej Akcji Humanitarnej i Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. - Niech młodzi pamiętają o dziadkach, rodzicach, pradziadkach i dalej przez wiele, wiele lat będą obchodzić tę naszą ukochaną rocznicę - apelował gen. Ścibor-Rylski. Spotkania z bohaterami Dzisiaj na całym świecie żyje jeszcze ok. 3,5 tys. powstańców. Do Warszawy na obchody przybyło ok. 1200, w tym ponad 600 z różnych zakątków świata. Wielu przybyło wraz z całymi rodzinami - dziećmi i wnukami, nawet z tak odległych krajów jak Australia, Argentyna, Brazylia, Gwatemala czy RPA. Nie zabrakło też gości z Europy: Belgii, Danii, Grecji, Francji, Litwy, Niemiec, Szwecji, Szwajcarii, Rosji czy Wielkiej Brytanii. Ponad sto osób przyleciało ze Stanów Zjednoczonych (m.in. z Chicago, Las Vegas, Los Angeles, Nowego Jorku i San Francisco), kilkadziesiąt z Kanady oraz Izraela. Mieczysław Madejski, pseudonim Marek, dowódca plutonu w batalionie "Zośka", był zachwycony organizacją tegorocznych obchodów. "Przyjechałem ze Stanów Zjednoczonych. Uważam, że Amerykanie mogliby się od Polaków uczyć organizacji. Uroczystości organizowane są wspaniale, jest masa wolontariuszy, którzy oddani są całym sercem" - chwalił uroczystości. Wojciech Gorski, pseudonim Nałęcz, z batalionu "Kilińskiego" na obchody przyjechał z Australii. "Ostatni raz byłem tu pięć lat temu, ale to nie było na taką skalę jak teraz. To jest coś wspaniałego. I to nastawienie warszawiaków... ono sprawia mi wielką przyjemność" - mówił. W piątkowych uroczystościach na Powązkach wziął także udział brytyjski lotnik Robert Adams, który w czasie powstania wykonywał zrzuty zaopatrzenia nad Warszawą. - Jestem pod wielkim wrażeniem. Warszawa zmieniła się ogromnie. To jest wasz wielki, wielki sukces - powiedział Wyjątkowy koncert Około 30 tys. warszawiaków pojawiło się późnym wieczorem na placu Piłsudskiego, aby zaśpiewać powstańcze piosenki. Śpiewając Hymn Szarych Szeregów, Zośkę czy Marsz Mokotowa, oddali hołd tym, którzy 70 lat temu stanęli do walki o wolną Polskę. To tylko jedno z licznych wydarzeń kulturalnych związanych z 70. rocznicą wielkiego zrywu. Opowieść o Warszawie i jej mieszkańcach w czasie II wojny światowej, w tym o tragedii powstania warszawskiego, to główny temat widowiska słowno-muzyczno-wizualnego Śpiew murów prezentowanego na placu Krasińskich w Warszawie. Dla wszystkich chcących pogłębić swoją wiedzę o powstaniu zorganizowano już po raz kolejny grę miejską. Chętnych do uczestnictwa w niej było tak wielu, że limit zgłoszeń wyczerpał się już kilka dni przed rocznicą. W tym roku "Twoja Klisza z Powstania" przeniosła uczestników w sam środek wydarzeń, jakie miały miejsce w pierwszych dniach powstania na warszawskim Czerniakowie. Jak wyglądało życie codzienne w odciętej dzielnicy? Gdzie przesiaduje legendarny kurier? Czemu nie można samotnie chodzić po Agrykoli? I dlaczego dźwięk budzika rozlega się nad Książęcą? Na te i wiele innych pytań szukali odpowiedzi tegoroczni uczestnicy gry. Harcerze obecni Oczywiście w obchodach tej rocznicy nie mogło zabraknąć harcerzy. Wszystkie liczące się organizacje harcerskie zorganizowały w stolicy swoje zloty. Czterodniowy zlot "Jutro Powstanie" poświęcony był w całości 70. rocznicy wybuchu powstania warszawskiego. Uroczystości podzielono na trzy części: "Pamięć", czyli poszukiwanie korzeni współczesności oraz tożsamości, identyfikacja z historią Polski i jej bohaterami; "Przyszłość" - podejmowanie aktywnych działań w środowisku lokalnym, inicjowanie zmian w najbliższym otoczeniu; oraz "Przyjaźń" - realizacja hasła "szukajcie przyjaciół". Wśród harcerskich inicjatyw znalazły się m.in. poczta polowa, gra miejska "Nieznani bohaterowie", festiwal filmowy w klubie Palladium oraz przeprawa przez Wisłę.1 sierpnia tradycyjnie zakończono zapaleniem ognia na kopcu Powstania Warszawskiego. Ogień pamięci, od którego na szczycie kopca zapalono ognisko, z Grobu Nieznanego Żołnierza przyniosła sztafeta pokoleń złożona z żołnierzy, harcerzy i stołecznych strażników miejskich. Jej dowódcą był powstaniec z pułku AK "Baszta" Jerzy Grzelak. Ognisko zapalono przy dźwiękach Marszu Mokotowa. Ogień - tradycyjnie zapalany w tym miejscu 1 sierpnia - będzie płonął przez 63 dni - tyle, ile trwały powstańcze walki. Kopiec usypano z gruzów zniszczonej w 1944 r. Warszawy. Uporządkowano go z okazji 60. rocznicy wybuchu powstania warszawskiego w 2004 r. Na kopcu stoi kilkumetrowej wielkości znak "Polski Walczącej" z datą: 1944. Podczas uroczystości złożono przed nim kwiaty. Biegiem I jeszcze jeden element obchodów - sport. W tym roku Bieg Powstania Warszawskiego ukończyła rekordowa liczba ponad 8 300 biegaczy! Bieg tradycyjnie rozpoczął się od Roty i startu na 5 km. Dwadzieścia minut później na trasę ruszyli biegacze na dystansie 10 km. Trasę poprowadzono przez miejsca, w których walczyli i ginęli powstańcy: ul. Bonifraterską, gdzie znajdował się szpital psychiatryczny św. Jana Bożego, którego w ostatniej dekadzie sierpnia 1944 r. w ciężkich bojach broniły oddziały Kedywu ppłk. "Radosława", wzdłuż kamienic na Krakowskim Przedmieściu, z których niemieckie pojazdy atakowały jednostki por. "Dzika", czy obok Kompleksu Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych, gdzie dokonała się hitlerowska rzeź na ciężko rannych powstańcach i lekarzach, którzy się nimi opiekowali. Wcześniej odbył się I Bieg Zdobycia PAST-y. W budynku przy ul. Zielnej znajdowała się centrala telefoniczna Generalnego Gubernatorstwa. W wyścigu na dziewiąte piętro, w którym udział wzięło 440 osób, najlepsze czasy uzyskali Hubert Kulik z Warszawy - 34,83 s, a wśród kobiet Agnieszka Szymańska z Wojciechowa w woj. lubelskim - 54,21 s. Zwieńczeniem było zawieszenie przez uczestników biało-czerwonej flagi, symbolu 18-dniowego szturmu na budynek. Każdy sposób jest dobry, by przypomnieć i zapamiętać szczegóły bohaterskiej walki. W Warszawie i w całym kraju. Jarosław Stróżyk *** Kościół pamięta Z okazji 70. rocznicy wybuchu powstania warszawskiego w intencji poległych i żyjących powstańców odprawiono wiele Mszy św., modlono się za nich w wielu miejscach pamięci i na wszystkich warszawskich cmentarzach. Symbolicznie początek obchodów kończyła Msza św. w warszawskiej katedrze św. Floriana i św. Michała Archanioła. Przewodniczył jej biskup warszawsko-praski abp Henryk Hoser wraz z metropolitą warszawskim kard. Kazimierzem Nyczem. W homilii biskup warszawsko-praski podkreślił, że mimo upływu lat etos powstania warszawskiego jest dla Polaków wciąż aktualny. Przypomniał, że powstańcy wraz z mieszkańcami stolicy zostali wzięci "w dwa ognie" totalitaryzmu brunatnego i czerwonego. Wybrali w tej sytuacji walkę, której byli tak bardzo spragnieni w czasie długiej nocy okupacji - walkę o wolność, godność i prawdę o człowieku. "Na tym polega ponadczasowe zwycięstwo powstania warszawskiego" - zaznaczył abp Hoser. Podkreślił także, że po 70 latach pamięć zarówno o powstaniu warszawskim, jak i jego uczestnikach staje się etosem dla młodzieży. Zaapelował jednocześnie o modlitwę o to, by w każdym człowieku "dochodziło do zwycięstwa ducha nad materią, by każdy był bohaterem życia duchowego, bo na tym polega godność człowieka". Na zakończenie biskup warszawsko-praski zaapelował, aby powstanie pozostało dla nas szkołą, jak budować społeczeństwo, bo prawda jest fundamentem wolności i od tej prawdy nie uciekniemy. "O prawdę będziemy walczyć z taką determinacją, z jaką walczyli nasi powstańcy warszawscy" - powiedział abp Henryk Hoser.