Według sądu, w akcie oskarżenia brakuje pełnego opisu czynów, których popełnienie zarzuca 14 policjantom prokuratura. Dokument skonstruowano tak, że niektóre z tych opisów to odwołania do tajnej części aktu oskarżenia. - Nie spotkałam się jeszcze z taką konstrukcją, to może utrudnić podejrzanym obronę - uzasadnia decyzję o odesłaniu akt sędzia Marzena Ossolińska-Plęs. - Bo tak naprawdę oni do końca nie wiedzą, jakie mają zarzuty - tłumaczy. Według niej, obecna forma aktu oskarżenia uniemożliwia też prawidłowe napisanie wyroku, w którym czyny mają być szczegółowo określone. Prokuratura odwołała się od tego postanowienia do sądu apelacyjnego. Twierdzi, że zarzuty dotyczące aktu oskarżenia są niezasadne. Według Prokuratury Krajowej prowadzenie postępowań, które w części opierają się na niejawnych dowodach, wymaga jedynie prawidłowego przygotowania rozpraw przez sąd i wydania odpowiednich zarządzeń. Przekonuje też, że prawo do obrony nie jest zagrożone, bo oskarżeni i ich pełnomocnicy zostali zaznajomieni z pełną treścią zarzutów i mają możliwość odniesienia się do nich. Kilkanaście osób z zarzutami Prokuratura przedstawiła Pawłowi K. zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem Iwony C. Doszło do tego w maju 2017 roku - po prawie 19 latach od zbrodni. Zarzut współsprawstwa w popełnieniu tego zabójstwa usłyszał Józef K. - ojciec podejrzanego. Według prokuratury, Paweł K. w sierpniu 1998 r., korzystając z pomocy dwóch osób, zadał w Szczucinie swojej ofierze liczne ciosy twardym narzędziem, a następnie wywiózł ją w okolice wałów przeciwpowodziowych w Łęce Szczucińskiej i - brutalnie krępując - doprowadził do śmierci. W sprawie tej zarzuty usłyszała również Renata G.-D. - koleżanka zamordowanej Iwony Cygan. Prokurator zarzucił jej popełnienie czterech przestępstw składania fałszywych zeznań. W sumie zarzuty przedstawiono 18 podejrzanym. Byłym i obecnym funkcjonariuszom policji prokurator zarzucił nadużycie uprawnień lub niedopełnienie obowiązków przez funkcjonariusza publicznego w celu osiągnięcia korzyści majątkowej oraz poplecznictwo, czyli utrudnianie postępowania karnego. Jeden z funkcjonariuszy policji dobrowolnie poddał się karze uzgodnionej z prokuratorem. Sąd Rejonowy w Dąbrowie Tarnowskiej uwzględnił ten wniosek i wymierzył mu karę 11 miesięcy pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na okres próby wynoszący dwa lata oraz karę grzywny w wysokości 3 tysięcy zł. Zmowa milczenia trwała przez lata Do zabójstwa 17-latki doszło w nocy z 13 na 14 sierpnia 1998 r. Ciało znalazł następnego dnia przy wale Wisły w Łęce Szczucińskiej przypadkowy świadek. Z sekcji zwłok wynikało, że dziewczyna została uduszona, chociaż sprawcy upozorowali napaść seksualną. Przed laty śledztwo w tej sprawie zostało umorzone z powodu niewykrycia sprawcy. Obecne postępowanie wznowiono i kontynuował je zamiejscowy krakowski wydział Prokuratury Krajowej wraz z policjantami ze specjalnej grupy, zajmującej się niewyjaśnionymi zbrodniami sprzed lat - Archiwum X Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie. Zatrzymania podejrzanych zaczęły się po przełamaniu przez śledczych "zmowy milczenia", w grudniu ub.r. Do tej pory policja i prokuratura, analizując zgromadzony materiał dowodowy, ustaliły też, że z zabójstwem Iwony C. bezpośredni związek ma zaginięcie i śmierć innego mieszkańca tej miejscowości. Mężczyzna ten w styczniu 1999 r., bezpośrednio po emisji programu kryminalnego, w którym omawiane było zabójstwo nastolatki i zapowiadana nagroda dla informatora, miał opowiadać, że zna sprawcę. Następnego dnia zniknął. Jego zwłoki znaleziono po kilku miesiącach w Wiśle, kilkanaście kilometrów poniżej Łęki Szczucińskiej. Marek Balawajder i Krzysztof Zasada