W sobotę odwołano prezesa Nadwiślańskiej Spółki Węglowej. Wcześniej ze stanowisk odeszli prezesi jastrzębskiego i rybnickiego koncernu. Prezesi zostali zwolnieni z powodów narastających strat i złych wyników finansowych. Przynajmniej w tym tonie o zmianach wypowiada się minister gospodarki, Janusz Steinhoff, przekonując, że decydują tu wyniki, a nie partyjna legitymacja. Jednak prezesa nadwislańskiej spółki, Henryka Stablo, odwołano, mimo że spółka osiąga jedne z najlepszych wyników w branży. Jej straty są np. dziesięciokrotnie mniejsze niż katowickiego holdingu węglowego. Prezes Stabla twierdzi, że nie powiedziano mu, jakie są powody jego odwołania. - To była bardzo krótka rozmowa - mówi były prezes. Stabla nie wyklucza, że za zerwanie kontraktu menedżerskiego będzie się domagał odszkodowania finansowego, ale czeka na pisemne uzasadnienie odwołania. W przyszłym roku, zamiast w spółkach węglowych, kopalnie będą zgrupowane w trzech koncernach. Zmieni się cała struktura górnictwa, po co więc zmiany teraz? Nieoficjalnie mówi się o dwóch scenariuszach. Pierwszy zakłada, że wiceminister gospodarki, Andrzej Karbownik, zapewnia stanowiska swoim ludziom i zmienia układ, jaki pozostał po wiceministrze Szlązaku. Drugi tłumaczy zmiany, a rotacja na stanowiskach dotyczy też wiceprezesów, z których kilku odwołano lub wysłano na emeryturę z chęcią przygotowania tzw. miękkiego lądowania dla zaufanych ludzi w nowej strukturze górnictwa. Posłuchaj relacji reportera radia RMF z Katowic, Przemysława Marca: