"Jest coraz gorzej z bezpieczeństwem polskiej kolei. Liczą się pieniądze, a nie zdrowie i życie ludzkie. Jako związek apelowaliśmy po poprzednich katastrofach o zmianę podejścia, ale sytuacja się nie zmieniła, doszło do kolejnej tragedii. Urząd Transportu Kolejowego nie wywiązuje się ze swoich zadań, obecnie nie ma szefa. Kontrolowana jest czystość toalet i ubiór pracowników, a nie stan techniczny taboru, torów. Nie jest sprawdzany poziom wyszkolenia maszynistów, czy mają odpowiednie certyfikaty. W wielu przypadkach warunki pracy są urągające. Oszczędności na kolei doprowadzają do takich wydarzeń, jak w sobotę. Bezpieczeństwa nie da się wycenić".