W poniedziałek związkowcy Sierpnia 80 zablokowali biuro poselskie Mateusza Morawieckiego w Katowicach, chcieli zamurować wejście do budynku. Przez dwa miesiące przychodzili tam co poniedziałek, ale do rozmowy nie doszło. 24 października argumentowali, że skoro premier się z nimi nie spotyka, to biuro nie jest potrzebne. Tego samego dnia Morawieckiego o protest związkowców zapytali dziennikarze. - Żadnemu tematowi nie poświęcam ostatnio tyle czasu, co kwestiom węgla, kwestiom energii. Jestem na bardzo wielu spotkaniach z samorządowcami, rozmawiałem także ze związkowcami z wielu związków zawodowych i jestem na kolejne spotkania oczywiście otwarty - zapewniał premier. O to, czy szef rządu uspokoił związkowców, zapytaliśmy Rafała Jedwabnego, przewodniczącego WZZ Sierpień 80 w Kopalni Węgla Kamiennego Murcki-Staszic. Jedwabny: Rodzina musi wydać 10 tys. zł na węgiel - Oczywiście nikt nie poświęca tyle czasu tematowi węgla jak pan premier i podlegli mu ministrowie. Tylko szkoda, że ten czas marnują na to, żeby w mediach się pokazywać - mówi Jedwabny w rozmowie z Interią. W ubiegły czwartek Sejm przyjął ustawę pozwalającą samorządom na sprzedaż węgla po preferencyjnej cenie dwóch tysięcy złotych za tonę. - Nie wiem, czy premier sobie zdaje sprawę, że rodzina, która ma dom, potrzebuje pięć ton węgla na sezon. To przy rozwiązaniach pana premiera okazuje się, że ktoś musi wydać 10 tysięcy złotych na sam węgiel - uważa Jedwabny. - A co do spotkań - być może pan premier spotyka się z jakąś stroną społeczną. Nawet podejrzewam z jaką. Ale to nie są wszystkie organizacje związkowe w tym kraju, które reprezentują pracowników czy obywateli - dodaje i wspomina o "Solidarności". - Wiem, że były jakieś spotkania premiera czy podległych ministrów z kolegami z "Solidarności". To nie jest tak, że mam jakiś żal. To też jest potężna organizacja związkowa i niech się spotykają. Tylko myślę, że premier powinien też z innych kierunków informacji zasięgnąć - podkreśla Jedwabny. Premier o węglu. "Do dzisiaj nie zrozumieliśmy jego wypowiedzi" Według Jedwabnego ostatnie spotkanie Morawieckiego ze związkowcami Sierpnia 80 odbyło się w lipcu, kiedy szef rządu przyjechał do urzędu wojewódzkiego w Katowicach. Próbowano wówczas renegocjować umowę społeczną. Strona społeczna chciała zmienić zapisy dotyczące wydobycia na poszczególnych kopalniach. Umowa społeczna zakłada stopniowe zmniejszanie wydobycia i zakończenie eksploatacji węgla kamiennego do 2049 roku. Jedwabny opowiada nam o szczegółach spotkania w lipcu. - Wtedy pan premier, do dzisiaj nie zrozumieliśmy jego wypowiedzi, ale oświadczył, że on potrzebuje węgla i mamy zrobić wszystko, żeby dać ten węgiel, ale mamy się trzymać umowy społecznej, czyli schodzić z wydobyciem i zatrudnieniem. - Ten rząd uzależnił nas od od węgla rosyjskiego, a teraz jak nie mamy tego węgla, to uzależnia nas od węgla z Indonezji, pomimo że mamy setki milionów ton węgla w naszym kraju, tylko trzeba go wydobyć - mówi Jedwabny. Większe wydobycie węgla? "Już raz otarliśmy się o bankructwo" W jego ocenie prezesi spółek górniczych sami nie podejmą decyzji o większym wydobyciu z powodu ryzyka, że za rok, dwa kontrakty staną się niepotrzebne. Przypomina sytuację sprzed dwóch lat. - Energetyka zamówiła od nas węgiel, my zainwestowaliśmy, wydobyliśmy i w pewnym momencie energetyka powiedziała: nie chcemy waszego węgla, będziemy brać droższy węgiel rosyjski. Zostaliśmy z potężnymi zwałami, otarliśmy się o bankructwo. Konsekwencją był system naprawczy i właśnie umowa społeczna - podkreśla Jedwabny. Informacje o działaniach Rosji - Rządzący nie mają żadnego pomysłu. To jest odbijanie się od ściany do ściany i tak naprawdę nikt z nami nie rozmawia - w ocenie Jedwabnego kryzys energetycznie nie rozpoczął się po inwazji Rosji na Ukrainę, ale wcześniej. - Od września 2021 roku mieliśmy pierwsze objawy kryzysu i braku węgla na rynku. Ten kryzys nie skończy się po tej zimie, tylko będzie trwał kolejne lata - uważa. - Rządzący udają, że tego nie wiedzieli, ale wydaje mi się, że powinni o tym wiedzieć, bo mają odpowiednie służby. Rosja już dwa lata temu zaczęła przerzucać część swoich węgli na rynki azjatyckie. Było widać, że wynosi się powoli z Europy, bo chcieli świetni deal robić na gazie z Niemcami. To wszystko się zawaliło. A my pomimo że jesteśmy w elicie krajów, które mogłyby być samowystarczalne energetycznie, bo mamy swoje surowce, elektrownie, doprowadziliśmy do tego, że kopalnie zmniejszają wydobycie. Elektrownie za chwilę staną, bo jeśli pojedziemy na tym błocie z Kolumbii, Indonezji czy innych kierunków, to pewnie awaryjność bloków energetycznych będzie wyższa - zaznaczył Jedwabny. Związkowcy do Warszawy. "Skąd podwyżki cen węgla?" - Ja nie wiem, czy pan premier Morawiecki zaczął reprezentować opozycję i tak bardzo mu zależy, żeby PiS nie wygrał kolejnych wyborów - mówi Jedwabny. 4 listopada związkowcy udają się do Warszawy, przed siedzibę Polskiej Grupy Energetycznej. - Chcemy się zapytać, skąd wysokie rachunki dla firm, obywateli, za energię elektryczną. Jeśli my nie podnieśliśmy ceny węgla, a 85 procent wytwarzanej energii w tym kraju jest z węgla, to skąd te podwyżki? Wiem, gdzie te podwyżki są. Spółka ogłosiła, że będzie miała może sześć, może osiem miliardów złotych zysku. Tylko to są pieniądze, które tak naprawdę ukradziono Polakom - twierdzi Jedwabny. Jak wynika z wrześniowego komunikatu PGE, "narastająco za I półrocze roku 2022 Grupa PGE odnotowała wynik powtarzalny EBITDA na poziomie 4,2 mld złotych, wynik raportowany EBITDA w wysokości ok. 6,4 mld złotych oraz zysk netto dla akcjonariuszy jednostki dominującej w wysokości ok. 3,3 mld złotych. Od początku roku 2022 wydatki inwestycyjne wyniosły 1,8 mld złotych".