Kopalnia Makoszowy to jedyny zakład nadal wydobywający węgiel w ramach Spółki Restrukturyzacji Kopalń (SRK) - dzięki przeniesieniu w ubiegłym roku z Kompanii do tej spółki, gdzie wcześniej trafiały wyłącznie kopalnie likwidowane, zakład może korzystać z pomocy publicznej w postaci dopłaty do strat produkcyjnych; na ten rok przewidziano w sumie 157 mln zł takiej dopłaty, z czego do końca kwietnia wykorzystano 71 mln zł. Kopalnia ma kłopoty ze zbytem węgla. SRK zapewnia jednak, że udało się pozyskać kontrakt, który "zabezpieczy stabilne funkcjonowanie kopalni minimum do końca tego roku", trwają też rozmowy na temat innych kontraktów. Według SRK, "prowadzone są stałe konsultacje pomiędzy właścicielem a zarządem spółki, mające określić pożądany kierunek działań mających zabezpieczyć przyszłość kopalni". W środę związkowcy zorganizowali w zakładzie masówki, podczas których - jak mówił podczas konferencji prasowej przed zakładem Andrzej Chwiluk ze Związku Zawodowego Górników w Polsce - sondują opinię załogi na temat protestów w obronie kopalni. Według związkowca, załoga naciska na związki, domagając się stanowczych działań służących określeniu przyszłości zagrożonego zakładu. "Załoga czuje się oszukana, a co za tym idzie zdeterminowana w walce o godność i byt. Nie walczymy o podwyżki i nie bawimy się w politykę, walczymy o utrzymanie miejsc pracy. Kopalnia broni się ekonomicznie i społecznie" - napisali związkowcy w środowym oświadczeniu. Jak wskazali załoga ma dość "czekania i zwodzenia obietnicami bez pokrycia". Przedstawiciele związków wskazują, że kopalnia Makoszowy trafiła w ubiegłym roku do SRK z intencją wdrożenia programu naprawczego i pozyskania inwestora. Jak mówił Chwiluk, dzięki determinacji załogi program został wdrożony, jednak od kilku miesięcy nie są prowadzone żadne rozmowy dotyczące przyszłości zakładu. Związkowcy domagają się "podjęcia merytorycznych rozmów w trybie pilnym". Według Chwiluka, strona społeczna ma kilka propozycji dotyczących przyszłości zakładu; jedna z nich to przejęcie kopalni przez spółkę pracowniczą, możliwe byłyby też poszukiwania zewnętrznego inwestora. Związkowcy przekonują, że przy wydobyciu rzędu 2 mln ton węgla rocznie, kopalnia mogłaby pracować jeszcze przez co najmniej 25 lat. Na najbliższy poniedziałek związki zapowiedziały pikietę przed biurem poselskim premier Beaty Szydło w Brzeszczach, z którymi związana jest szefowa rządu. Zapraszają też premier do rozmów o przyszłości zakładu. Jak mówił Chwiluk, wśród postulowanych przez załogę form protestów była też blokada przebiegającej przez Zabrze autostrady A4; nie powiedział jednak, czy taki protest zostanie podjęty. Szef Solidarności w Kompanii Artur Banisz zaapelował do władz Zabrza o zaangażowanie na rzecz przyszłości kopalni. "Kopalnia Makoszowy to ostatni największy zakład w Zabrzu. Jeżeli przestanie istnieć, Zabrze stanie się jednym wielkim muzeum" - powiedział związkowiec, nawiązując do realizowanych przez samorząd działań wspierających turystykę industrialną w Zabrzu. Rzecznik SRK Witold Jajszczok wskazał, że w obecnej sytuacji kopalni Makoszowy najważniejszą sprawą jest zapewnienie sprzedaży wydobywanego węgla. Z końcem roku przestał być bowiem realizowany kontrakt z Kompanią Węglową na odbiór wydobywanego węgla; od tego czasu sprzedaż jest niewystarczająca. "Sytuacja poprawi się w niedługim czasie. SRK podpisała kontrakt z jednym z dużych koncernów energetycznych na dostawę węgla. Wkrótce należy się spodziewać rozpoczęcia dostaw w ramach tego kontraktu. Pierwotnie pierwsze transporty planowane było na drugi kwartał, ale kontrahent postanowił przełożyć rozpoczęcie dostaw na trzeci kwartał tego roku" - poinformował rzecznik SRK. Jak dodał, "tylko sam ten kontrakt zabezpieczy stabilne funkcjonowanie kopalni minimum do końca tego roku". "Bardzo zaawansowane są także rozmowy z innymi kontrahentami i można spodziewać się, że doprowadzą one do zawarcia kolejnych umów handlowych" - zaznaczył. Drugim problemem kopalni - podał Jajszczok - jest umożliwienie jej dalszego funkcjonowania. "W tej sprawie prowadzone są stałe konsultacje pomiędzy właścicielem a zarządem spółki, mające określić pożądany kierunek działań mających zabezpieczyć przyszłość kopalni. Do tego czasu trudno planować odejścia pracowników. Także ostateczny plan naprawczy będzie mógł powstać dopiero po ustaleniu kierunku działań. Pierwszy tego typu dokument powstał, gdy kopalnia znalazła się w strukturach SRK i jest m.in. podstawą do prowadzonych rozmów na temat przyszłości kopalni" - wyjaśnił. Z pytaniami o przyszłość kopalni oraz możliwość podjęcia rozmów ze związkami w tej sprawie PAP zwróciła się także do biura prasowego Ministerstwa Energii. W środę do czasu nadania tej depeszy resort nie przedstawił swojego stanowiska w tej sprawie. We wtorek o kopalni Makoszowy mówił w Warszawie prezes SRK Marek Tokarz, który uczestniczący w posiedzeniu senackiej komisji gospodarki narodowej i innowacyjności. Jak poinformował, w tym roku kopalnia zamierza wydobyć ponad 800 tys. ton węgla, przy sprzedaży rzędu 650 tys. ton. Potwierdził, że zakład ma kłopot ze zbytem surowca. W ub. roku kopalnia Makoszowy wydobyła 540 tys. ton węgla, z czego 535 tys. ton sprzedano za pośrednictwem Kompanii Węglowej, do której wcześniej należał zabrzański zakład. Węgiel trafił głównie do grupy PGE - elektrowni Dolna Odra i Opole. W tym roku kontrakt już nie obowiązuje. SRK stara się szukać rynku dla kopalni także wśród odbiorców innych niż energetyka, jednak spółce zależy przede wszystkim na odbiorcach energetycznych, ponieważ dopłata do strat produkcyjnych węgla, z której korzysta SRK, by zbilansować wyniki kopalni, jest możliwa wyłącznie w przypadku węgla wykorzystywanego do produkcji prądu. Kopalnia mogłaby wydobywać rocznie co najmniej 1,5 mln ton węgla; tegoroczny plan wynika z próby dostosowania wydobycia do możliwości zbytu, prognozowanych na 652 tys. ton, a także z wysokości możliwej do wykorzystania dopłaty budżetowej na ten cel. Plan zakłada, że stan niesprzedanego węgla na zwałach kopalni Makoszowy w końcu tego roku wzrośnie o ok. 150 tys. ton. SRK przejęła kopalnię Makoszowy z ok. 2 tys. pracowników; dziś zakład zatrudnia niespełna 1,4 tys. osób. Obecnie dzienne wydobycie węgla to ok. 2,5-3 tys. ton; jest ono o połowę mniejsze od możliwości eksploatacyjnych. Na zwałach leży ok 140 tys. ton węgla, wobec zaledwie ok. 3 tys. ton w końcu ubiegłego roku.