Grupy związkowców sprzed poszczególnych resortów połączyły się i wspólnie udały przed Sejm. "Emeryt też człowiek, też jest potrzebny krajowi" ; "Chcemy być pracownikami a nie niewolnikami w bankach", "Chcemy wyższych płac", "Dość lekceważenia społeczeństwa" - skandowali. "Polska ziemia znika z polskich rąk" Wcześniej przedstawiciele związkowców złożyli petycje z postulatami w resortach gospodarki i pracy. Domagają się m.in. opracowania spójnej polityki przemysłowej, godziwych warunków pracy i płacy, ograniczenia umów śmieciowych. W petycji do resortu gospodarki związkowcy żądają także wspierania realnej sfery gospodarki, przywrócenia właściwej rangi polskiemu przemysłowi, pobudzania gospodarki, by tworzyły się nowe miejsca pracy. Sprzeciwiają się pakietowi klimatycznemu. Chcą spójnej polityki energetycznej kraju z uwzględnieniem potencjału polskiego górnictwa. Petycja została zaniesiona także do ministerstwa pracy i polityki społecznej. Demonstranci domagają się m. in. wycofania z kodeksu pracy "antypracowniczych zapisów", ograniczenia umów śmieciowych, wzrostu płacy minimalnej, wycofania się z podwyższenia wieku emerytalnego. Związkowcy po złożeniu petycji nie kryli rozczarowania tym, że nie przyjął ich ani minister, ani żaden z wiceministrów. "Bossowie surowiec importują, rolnicy darmo pracują" - Świadczy to o braku dialogu społecznego - powiedział szef zgromadzenia Mirosław Nowicki. Przed budynkiem ministerstwa rolnictwa od ul. Wspólnej demonstruje kilkudziesięciu związkowców z rolniczej Solidarności, są też przedstawiciele Samoobrony. Przed rozpoczęciem pikiety uczczono pamięć jej byłego szefa Andrzeja Leppera. Demonstrację rozpoczęło odegranie Roty. - Żądamy dialogu; jesteśmy tutaj, by przypomnieć władzom nasze postulaty i problemy. Protestujemy, gdyż polska ziemia znika z polskich rąk, a my na to zgodzić się nie możemy - mówił do zebranych szef NSZZ Solidarności Rolników Indywidualnych Jerzy Chróścikowski. Protestujący domagają się m.in. powołania komisji rolniczego dialogu społecznego, jasnych warunków sprzedaży płodów rolnych, wprowadzenia mechanizmów, które zapewnią stabilizację dochodów rolniczych i wyeliminują z rynku spekulantów. Związkowcy trzymają transparenty: "My Polacy o gospodarki rodzinne się upominamy, bo Polskę przegramy", "Bossowie surowiec importują, rolnicy darmo pracują". Powiewają polskie i związkowe flagi. Słychać syreny, gwizdki i trąbki. Wolę rozmowy z demonstrantami wyraził minister rolnictwa; związkowcy odmówili. Tysiące osób wzięło udział w protestach Po zakończeniu pikiet przed resortami, w środę po południu, służby porządkowe szacowały, że w demonstracjach w stolicy wzięło udział łącznie ok. 18 tys. osób. Najwięcej osób zgromadziły manifestacje przed resortami transportu (ok. 6 tys.), gospodarki (ok. 4 tys.), zdrowia (ok. 3 tys.) i Skarbu Państwa (ok. 2,5 tys.). Rzecznik komendanta stołecznego policji st. asp. Mariusz Mrozek powiedział, że w związku z manifestacjami policja nie odnotowała incydentów. Gdy manifestanci ruszyli sprzed ministerstw w kierunku Sejmu, policja stopniowo wyłączała ruchu na kolejnych ulicach, a przywracała go w innych miejscach. Część autobusów komunikacji miejskiej skierowano na objazdy. Przed godz. 14 zamknięte dla ruchu były Krakowskie Przedmieście i ul. Miodowa, Al. Jerozolimskie (od ul. Chałubińskiego w kierunku Pragi) i Al. Ujazdowskie (na odcinku pl. Na Rozdrożu - pl. Trzech Krzyży). Przywrócono natomiast ruch na ul. Rakowieckiej i Chałubińskiego oraz w Al. Szucha. Jak podaje stołeczny ratusz, ok. godz. 14 z ruchu zostanie wyłączona ul. Marszałkowska.