Związkowcy wyjaśnili, że w tych ponad 70 proc. placówkach, na które powołuje się resort zdrowia doszło faktycznie do podwyżek, ale wynikały one z ustawy i nie uwzględniają żądań dotyczących podwyżki o 1200 zł na rękę. Dane przedstawione na środowym spotkaniu, zdaniem związkowców, zostały błędnie zaklasyfikowane i są nieaktualne. "Ministerstwo pokazywało nam podwyżki z 2018 roku po sporach zbiorowych i porozumienia z 1 października. Pokazaliśmy słabość metodologiczną pana ministra" - powiedział po spotkaniu Przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pracowników Fizjoterapii Tomasz Dybek. "Dobrze będzie, jeśli mówimy o 30 procentach (placówek, gdzie podwyżki miały miejsce - PAP)" - dodał Dybek. Podkreślił też, że minister opuścił spotkanie nie wysłuchując do końca przedstawianych przez związkowców zestawień. Związkowcy zaznaczyli, że są zdeterminowani w tej chwili, by "zrobić weryfikację weryfikacji". "Jesteśmy w tej chwili zdeterminowani, by zrobić po raz kolejny weryfikację krok po kroku" - powiedział Dybek. Związkowcy podkreślili, że potrzebują w tej chwili skonsultować, w jakiej formie dalej będą prowadzić protest. Jak podkreślili, nic jeszcze nie jest przesądzone. 16 października ma odbyć się kolejne spotkanie z resortem zdrowia.