Przed KPRM zebrało się ok. 500 protestujących; protest rozpoczął się o godz. 12.00 odegraniem hymnu przez orkiestrę górniczą z Bytomia. "Nie płacz Ewka" Wśród demonstrantów znaleźli się przedstawiciele m.in. śląsko-dąbrowskiego NSZZ "Solidarność", Związku Zawodowego Ratowników Górniczych w Polsce, Związku Zawodowego Górników w Polsce. Oprócz związkowców górniczych na miejscu są też kolejarze oraz Związek Zawodowy Kontra z zakładów zbrojeniowych "Bumar-Łabędy" S.A. Związkowcy dzierżą transparenty z napisami m.in.: "Nie płacz Ewka", "Żądamy obietnic", "Ch.., d... i kamieni kupa". Używają trąbek, na początku rzucali niewielkie petardy, ale przestali po apelu organizatorów. Manifestacja ma potrwać, zgodnie z zapowiedziami, do godz. 14.00. Związkowcy zapowiadali przejście sprzed kancelarii premiera - przed biuro poselskie PO przy ul. Wiejskiej. Zgromadzenie odbywa się "w proteście przeciwko złamaniu przez rząd porozumienia zawartego z Międzyzwiązkowym Komitetem Protestacyjno-Strajkowym Regionu Śląsko-Dąbrowskiego (MKPS) z 17 stycznia tego roku". Wierzba i gruszki Związkowcy wołali przed KPRM: "Przywieźliśmy tutaj wierzbę, na której rosną gruszki i obietnice z 17 stycznia podpisane przez panią premier, które nie zostały zrealizowane"; "Przywieźliśmy też trumnę z atrybutami władzy rządzących od ośmiu lat PO i PSL, znajdują się w niej ośmiorniczki, kasety, wino: władza zajmuje się właśnie tym, co jest w trumnie". "Porozumienie zostało podpisane 17 stycznia, z tego porozumienia tylko część została zrealizowana (...). Miało ono być skonsumowane do końca września, teraz mamy październik i nie zostało skonsumowane" - powiedział PAP zastępca przewodniczącego regionu śląsko-dąbrowskiego NSZZ "Solidarność" Piotr Nowak. Jak podkreślił, styczniowe porozumienie nie dotyczyło tylko przemysłu górniczego, ale całego regionu śląskiego. Mówił, że pikiety odbywają się w 100 miastach w całym kraju. Odnosząc się do faktu, że premier Ewa Kopacz przebywa w czwartek na Śląsku, powiedział, że "prawdopodobnie pani premier się wystraszyła i pojechała na Śląsk, a my do niej przyjechaliśmy". Dodał, że "punkt kulminacyjny akcji będzie miał miejsce 25 października przed urnami wyborczymi". "Wierzę w to, że społeczeństwo +postawi krzyżyk+ na ten rząd" - powiedział Nowak. Manifestacje przeciwko niedotrzymaniu styczniowego porozumienia odbyły się na początku października w Brzeszczach i w Rudzie Śląskiej. Czwartkowa demonstracja w Warszawie i akcja ogólnopolska, miała być - według zapowiedzi związkowców - "punktem kulminacyjnym tego protestu". Według wcześniejszych informacji Stołecznego Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego, w demonstracji miało brać udział 15 tys. osób. "Nie jadę tam, gdzie jest już sukces" Przebywająca w Krakowie premier Ewa Kopacz podczas konferencji prasowej była pytana, dlaczego ze stolicy Małopolski jedzie na Śląsk, skoro górnicy przyjechali właśnie do niej do Warszawy "Spotykam się z przedstawicielami Katowickiego Holdingu Węglowego. Nie jadę tam, gdzie jest już sukces. Temat, który był bardzo mocno wyeksploatowany przez moją główną konkurentkę, oponentkę polityczną panią Beatę Szydło, która pochodzi z Brzeszczy i tak bardzo się troszczyła o Brzeszcze, że organizowała tam swoje happeningi razem ze związkowcami. Dziś nie jadę tam, żeby się pochwalić, że problem Brzeszczy został już rozwiązany, że powstała spółka, która się będzie nazywać Nowe Brzeszcze Tauron, że została połączona - w myśl naszego szerokiego planu - z energetykę. Oni mają już zapewniony spokojny byt i rozwój" - mówiła szefowa rządu. Jak zaznaczyła, jedzie natomiast do Katowickiego Holdingu Węglowego, by porozmawiać o planach dla tej spółki. "Mam dla nich pewną niespodzianką, ale o tym powiem już po spotkaniu z zarządem i przedstawicielami związków" - powiedziała. Dopytywana zaznaczyła, że nie wie, jak liczni są ci niezadowoleni górnicy, którzy przyjechali w czwartek do Warszawy. "Nowa spółka węglowa, Nowa Kompania Węglowa, która została powołana do życia w połączeniu z Silesią, czyli z instytucją teraz zdrową finansową - dokapitalizowaną w sposób bezpieczny, by UE nam nie zarzuciła nieuprawnionej pomocy publicznej - to realizacja postanowień, które podpisaliśmy w styczniu" - powiedział szefowa rządu. Według niej nawet jednak to, że pewne sprawy są rozwiązane lub są w trakcie rozwiązywania, nie powstrzyma opozycji oraz przedstawicieli związków zawodowych, "którzy mają swoje preferencje polityczne" przed urządzaniem demonstracji. Rząd realizuje obietnice? Porozumienie z 17 stycznia br. między stroną rządową a górniczymi związkami zawodowymi ws. przyszłości KW, zakończyły trwające przez 10 dni protesty na Śląsku. Zostało ono podpisane m.in. przez pełnomocnika rządu ds. restrukturyzacji górnictwa Wojciecha Kowalczyka oraz szefa śląsko-dąbrowskiej Solidarności Dominika Kolorza. Obecni przy tym byli w Katowicach m.in. premier Ewa Kopacz, minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz oraz ówczesny minister skarbu państwa Włodzimierz Karpiński. Zgodnie z porozumieniem nie doszło, co było zakładane wcześniej przez rząd, do likwidacji czterech kopalń KW. Zostały one przekazane do Spółki Restrukturyzacji Kopalń (SRK). Chodziło o to, by pozyskać dla ich części inwestorów lub tworzenie z nich spółek pracowniczych. Reszta zakładów miała trafić do tworzonej przez Węglokoks nowej spółki, tzw. Nowej Kompanii Węglowej, która miała powstać do końca września. Nowego podmiotu - który miałby zostać dokapitalizowany na 1,5 mld zł - ciągle nie ma. Opóźnienie skutkowało koniecznością skorygowania planów przez KW - spółka musi m.in. zmniejszyć inwestycje i sprzedawać węgiel na przedpłaty. 30 września rząd przyjął plan, który przewiduje, że to spółka TF Silesia przejmie 11 kopalń KW - ma to być podstawą do budowy silnego koncernu paliwowo-energetycznego. Zdaniem autorów planu ma to być pierwszy krok do bezpiecznego wprowadzenia do tego podmiotu inwestorów zewnętrznych i utworzenia tzw. Nowej Kompanii Węglowej (NKW). Przedstawiciele rządu przekonywali, że wniesienie 100 proc. akcji KW do Silesii to realizacja obietnic styczniowego porozumienia ze związkami.