Podczas wtorkowej konferencji prasowej dziennikarze pytali premiera, czy wprowadzone w ubiegłym roku ustawą 30-proc. podwyżki zostaną utrzymane, czy też pieniądze te trafią do jednej puli przeznaczonej na świadczenia medyczne. Jarosław Kaczyński powiedział, że w przyszłym roku będzie wyraźnie więcej środków na ochronę zdrowia, ale mają to być pieniądze dla pacjentów, a to wpłynie na podwyżki dla lekarzy i pielęgniarek. Dodał, że nie można stosować metody, iż na usługi dla pacjentów wydawane jest ciągle 12 mld zł, a coraz więcej przeznacza się na pensje. Rzecznik ministerstwa zdrowia Paweł Trzciński powiedział, że kwestie zachowania "ustawy podwyżkowej" będą jeszcze negocjowane; odbędą się kolejne spotkania przedstawicieli rządu ze związkowcami. 18 maja (na trzy dni przed rozpoczęciem strajku lekarzy) po spotkaniu związkowców z premierem, minister zdrowia Zbigniew Religa zapewnił, że 30-procentowa podwyżka płac będzie obowiązywać w nadchodzących latach. 31 maja o tym, że podwyżki te będą zagwarantowane w następnych latach, mówił wicepremier Przemysław Gosiewski. Szefowa Sekretariatu Ochrony Zdrowia "Solidarności" Maria Ochman powiedziała we wtorek, że niedotrzymanie przez rząd obietnicy przedłużenia obowiązywania ustawy o 30-proc. wzroście wynagrodzeń oznaczać będzie spór związku z rządem. Ochman przyznała, że "od jakiegoś czasu słyszała", że ubiegłoroczna ustawa gwarantująca pracownikom ochrony zdrowia podwyżki, może nie być przedłużona (ustawa z 22 lipca 2006 roku obowiązuje tylko do końca 2007 r.). Według niej rząd opowiada się raczej za skierowaniem do placówek medycznych jednego strumienia finansowania, tylko na świadczenia medyczne. Oznacza to, że dyrektorzy zakładów opieki zdrowotnej sami podejmowaliby decyzję, na co przeznaczają środki. - Od ich dobrej woli zależałoby, czy przeznaczą pieniądze na wynagrodzenia, czy na remonty szpitali bądź zakup nowego sprzętu - powiedziała Ochman. - Jeśli ustawa nie zostanie przedłużona, to oznacza, że rząd wycofał się z podwyżki - powiedziała Ochman. Zaznaczyła, że w takim przypadku "Solidarność" będzie dochodziła swoich praw, bo ma dokument, pod którym podpisał się prezes Narodowego Funduszu Zdrowia i minister zdrowia. Ochman wyjaśniła, że chodzi o porozumienie z 14 lutego w którym zagwarantowano, że "ustawa podwyżkowa" będzie przedłużona na kolejne lata. Ochman wykluczyła przyłączenie się "S" do strajku lekarzy. Jak zaznaczyła, "Solidarność" nie domaga się (jak lekarze) prywatyzacji placówek medycznych; nie chce też występować przeciw pacjentom. Szefowa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych (OZZPiP) Dorota Gardias powiedziała, że "nagle, podczas strajku lekarzy okazało się, że "ustawa podwyżkowa" nie może być przedłużona na dalsze lata, bo jest niekonstytucyjna. Wyjaśniła, że ustawa ta gwarantowała, iż na 30-proc. podwyżki pracowników, NFZ przekazuje dodatkowe środki i mogą one być przeznaczone tylko na ten cel. Tymczasem w ustawie o NFZ nie ma zapisu, jaki procent w kosztach świadczeń medycznych stanowią koszty pracy. Gardias dodała, że rząd proponuje teraz, by środki na podwyżki były umieszczone ogólnie w puli na świadczenia medyczne. - Ale dyrektor szpitala nie musi ich wcale na ten cel przeznaczyć - podkreśliła Gardias. Według Gardias, rząd związki oszukał. OZZPiP zamierza przypomnieć rządowi o złożonych obietnicach podczas zaplanowanej na 19 czerwca manifestacji w Warszawie. Związek nie wyklucza innych działań protestacyjnych. Według szefa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Krzysztofa Bukiela, rząd nie może wycofać się z raz przyznanych podwyżek. Na pytanie, czy nie obawia się, że dyrektorzy szpitali przeznaczą te pieniądze na inne cele, odpowiedział, że nie, bo "obawialiby się strajku całego personelu medycznego".