- Kilka dni temu Senat zdecydował, że urzędujący wiceminister (Piotr Wawrzyk - red.) nie zostanie rzecznikiem praw obywatelskich. Zgodnie z prawem marszałek Sejmu powinna wyznaczyć teraz termin do zgłaszania kandydatów na to stanowisko. Słowem, procedura wraca do punktu wyjścia, ale za nami już osiem miesięcy doświadczeń związanych z próbą obsadzania tego urzędu - przypomniała Rudzińska-Bluszcz. Jak przyznała, "jest głęboko poruszona stosunkiem rządzących do instytucji rzecznika praw obywatelskich". - Skala lekceważenia, demonstracyjnej pogardy dla tego urzędu ze strony większości parlamentarnej pokazuje, że chodzi nie o wybór człowieka, który pomoże nam, obywatelom, w sporach z państwem, ale o kogoś, kto przyklepie każdą decyzję władzy, jak to jest np. z Trybunałem Konstytucyjnym - wskazała i oznajmiła, że nie będzie "kandydować w kolejnej rundzie". - Nie była to łatwa decyzja - słyszymy na nagraniu. Jednocześnie z jej ust padła ważna deklaracja. - Nie chcę brać udziału w teatrze, jaki urządza się z wyboru jednego z najważniejszych urzędników w państwie. Jednocześnie pragnę zapewnić, że gdyby w przyszłości zmieniła się koncepcja wyboru osoby na to stanowisko - z wyboru swoich partyjnych kandydatów na wybór oparty na merytoryce i doświadczeniu, będę czekać i będą gotowa - podkreśliła. Przypomnijmy, że Sejm powołał w styczniu kandydata PiS, wiceszefa MSZ Piotra Wawrzyka, na stanowisko RPO. Wybór ten, zgodnie z przepisami, musiał jeszcze zaakceptować Senat, który 18 lutego opowiedział się przeciwko tej kandydaturze. Kandydaturę Zuzanny Rudzińskiej-Bluszcz zgłosiły kluby Koalicji Obywatelskiej i Lewicy. Wspierało ją też blisko 700 organizacji społecznych.