"Koledzy i koleżanki udzielali panu Nowakowi pożyczek. Każdy dawał, ile mógł" - mówi Faktowi Małgorzata Kidawa-Błońska. Gazeta przypomina, że Sławomir Nowak opuścił areszt w kwietniu. Jednak 2 czerwca Sąd Apelacyjny w Warszawie zdecydował, że ma wrócić za kratki, chyba że wpłaci milion złotych poręczenia. Na zebranie tej astronomicznej kwoty dał czas do 18 czerwca. Nowak wpłacił kaucję. Udało mu się zebrać pieniądze dzięki wsparciu kolegów z dawnej partii - czytamy. Jak podaje "Fakt", o zbiórce wiedziała również Małgorzata Kidawa-Błońska. "Uważamy, że to jest ludzka przyzwoitość, żeby pomóc. Pan Nowak jak najszybciej powinien stanąć przed sądem" - mówi dziennikowi Kidawa-Błońska.