W środę jego żona, także podejrzana w tym samym śledztwie, rozpoczęła na jednym z serwisów internetowych publiczną zbiórkę pieniędzy. Jak wyjaśnia, "do tej pory to ona starała się pomagać ludziom, poświęciła temu życie". "Dziś jednak to ja proszę Was o pomoc. Nigdy nie sądziłam, że polityczne represje skłonią mnie do publicznego proszenia o pomoc. Muszę jak najszybciej uzbierać 500 000 zł - taka jest cena bezpieczeństwa i wolności mojego męża" - napisała. Katarzyna K. deklaruje we wpisie związanym z rozpoczętą zbiórką, że w przypadku, gdy nie uda się zebrać całej wymaganej kwoty lub nie zostanie ona przyjęta na poczet poręczenia majątkowego, wszystkie pieniądze będą przekazane na rzecz rehabilitacji pacjentów Instytutu Neurorehabilitacji Animus w Olsztynie. Do nadania w środę po południu tej depeszy, na koncie zbiórki były wpłaty sześciu osób, na łączną kwotę 560 zł. Zarzuty dotyczące tzw. prania brudnych pieniędzy Tomasz K. (znany jako "Agent Tomek") został tymczasowo aresztowany 20 lutego, gdy sąd uwzględnił taki wniosek Prokuratury Regionalnej w Białymstoku. Dzień wcześniej śledczy postawili mu dodatkowe zarzuty dotyczące tzw. prania brudnych pieniędzy. Składając zażalenie na to postanowienie i wnioskując o uchylenie aresztu, obrona argumentowała, że sąd rejonowy oparł się wyłącznie na tych zarzutach, które śledczy postawili Tomaszowi K. jeszcze w listopadzie 2019 roku, a wówczas prokuratura nie składała wniosku o areszt i zdecydowała się zastosować tzw. wolnościowe środki zapobiegawcze, w tym 500 tys. zł poręczenia majątkowego. To zarzuty m.in. udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, przywłaszczenia wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami ok. 10 mln zł. Ponadto zarzuty dotyczyły oszustw w związku z nienależnym przyznaniem ponad 39 mln zł dotacji, a także tzw. prania pieniędzy. To w tym ostatnim wątku 19 lutego zarzuty Tomaszowi K. rozszerzono o kolejne i w związku z nimi skierowano wniosek o areszt, który dzień później zastosował białostocki sąd rejonowy. Pół miliona złotych poręczenia majątkowego Po rozpatrzeniu zażalenia obrońcy sąd okręgowy zmienił decyzję pierwszej instancji i zdecydował, że jeśli do 30 kwietnia podejrzany wpłaci pół miliona złotych poręczenia majątkowego, będzie mógł areszt opuścić. Jeśli nie, Tomasz K. spędzi w areszcie trzy miesiące (czyli będzie tam do 19 maja). Już wtedy żona podejrzanego poinformowała, że zamierza skorzystać z publicznej zbiórki, bo wraz z mężem nie dysponuje kwotą potrzebną do uregulowania poręczenia. "Oraz liczę na naszych dawnych kolegów partyjnych, których bardzo często wspieraliśmy w kampaniach wyborczych, poprzez wpłacanie im środków finansowych" - mówiła. Do białostockiego sądu rejonowego trafiło zażalenie obrońcy Tomasza K. na postanowienie o jego zatrzymaniu i przymusowym doprowadzeniu do prokuratury. Chodzi o czynności z 19 lutego, gdy Tomasz K. został rano zatrzymany i dowieziony do białostockiej prokuratury, gdzie ogłoszono mu dodatkowe zarzuty, a potem do sądu trafił wniosek o tymczasowe aresztowanie. Obrońca Tomasza K. mec. Ewelina Blecharczyk powiedziała, że zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie do prokuratury jej klienta uważa za niezasadne; zwraca uwagę, że wcześniej bez problemów stawiał się on na pisemne wezwanie prokuratury (tak było w listopadzie 2019 roku, gdy Tomaszowi K. stawiano pierwsze zarzuty). "Do tego kilka dni przed zatrzymaniem zostało złożone - przez mojego klienta - pismo, w którym po raz kolejny wskazywał, że na wszelkie wezwania prokuratury będzie się stawiał" - zaznaczyła mec. Blecharczyk. Zarzuty przedstawiono prawie 40 osobom Sąd nie wyznaczył jeszcze terminu rozpoznania tego zażalenia. Głównym wątkiem postępowania, które w Białymstoku prowadzone jest od 2016 roku, po przejęciu z olsztyńskiej prokuratury okręgowej, jest wyjaśnienie nadużyć finansowych związanych z prowadzeniem w latach 2011-2017 domów opieki dla seniorów na Warmii i Mazurach. Prowadziło je olsztyńskie stowarzyszenie Europejskie Centrum Wsparcia Społecznego Helper, korzystając z państwowych dotacji. Według ustaleń śledztwa, część z tych pieniędzy miała zostać przywłaszczona lub wykorzystana niezgodnie z przeznaczeniem. Zarzuty przedstawiono dotąd w sumie prawie 40 osobom, w tym także żonie Tomasza K. oraz kilku samorządowcom.