Na początku 2018 roku Tomasz Mackiewicz wraz z Elisabeth Revol podjęli próbę wejścia w stylu alpejskim na Nanga Parbat. Z informacji podawanych przez Francuzkę wynika, że udało im się zdobyć szczyt, jednak przy próbie zejścia Mackiewicz zaczął mieć problemy ze wzrokiem i oddychaniem. W pewnym momencie nie miał już sił, aby kontynuować schodzenie. Revol sprowadziła partnera do wysokości około 7200 m, sama zaczęła schodzić niżej. W tym samym czasie zorganizowano akcję ratunkowa. Na pomoc wyruszyła polska ekipa: Bielecki, Denis Urubko, Jarosław Botor i Piotr Tomala, którzy byli w tamtym czasie uczestnikami wyprawy na K2. Udało się uratować Francuzkę, jednak z powodu złych warunków pogodowych, nie było szans na uratowanie Tomasza Mackiewicza. - Pogodzić się z tym czy zaakceptować jest trudno. Jestem na takim etapie, że dotarło do mnie to, co się stało - ale tego nie akceptuję. Mijają pierwsze emocje wstrząsu, potężnej traumy - powiedziała w rozmowie z Krzysztofem Urbaniakiem w RMF FM Anna Solska, żona Tomasza Mackiewicza. Ze szczegółami opisała kulisy akcji ratunkowej, od momentu otrzymania pierwszej wiadomości od Revol o problemach, poprzez międzynarodową organizację akcji ratunkowej, aż do momentu, gdy już wiedziała, że nie uda się uratować jej męża. "Wiedziałam, że jeżeli ona mówi o helikopterze to znaczy, że sytuacja jest bardzo poważna" - wspomniała żona Mackiewicza. "Musieliśmy wszyscy działać w jakimś nieprawdopodobnym tempie, ale też każdy musiał działać na własną odpowiedzialność. Ta akcja była fenomenem" - opowiadała na antenie RMF FM Solska, jeszcze raz dziękując wszystkim zaangażowanym w akcję ratunkową. "Teraz, po tych kilku tygodniach nastąpiło większe wyciszenie i spokój. To jest taki czas szukania sensu tej historii - nie "dlaczego to się stało", tylko "po co". (...) Tomek jest najbliższą mi osobą na świecie, więc muszę układać sobie życie bez niego, albo z nim - tylko że w innej postaci" - mówiła. Pytana przez Krzysztofa Urbaniaka, czy kiedykolwiek rozmawiała z mężem o najgorszym scenariuszu powiedziała, że Mackiewicz nigdy go nie zakładał. "On mówił, że nie zginie w górach i ja w to wierzyłam" - wyznała. "Przeczuwałam, że tej zimy mu się uda. Cena była straszna, ale gdyby to się stało, a on nie wszedłby na szczyt, to byłoby mi żal, że odszedł i nie spełnił pragnienia, które było dla niego ważne" - podkreśliła i zdradziła, że jej mąż często wspominał o kobiecie - "duchu tej góry". "To były prawdopodobnie jakieś historie lokalne, pakistańskie. Tomek twierdził, że rozmawiał z tą górą - że ona do niego mówiła. (...) Tak, jakby ta góra go chciała, ale nie w tym znaczeniu, żeby to on osiągnął szczyt czy spełnił się, tylko tak, jakby go chciała na zawsze. Jakby chciała go dla siebie. I go zabrała. Góra czy też ta patronka tej góry, ta wróżka, która miała kobiecą postać - ona ma go dla siebie na zawsze" - powiedziała w rozmowie w RMF FM Anna Solska, żona Tomasza Mackiewicza. Więcej na portalu RMF FM.