, który w jednym z wywiadów zapowiedział "przykręcanie śruby" w wojsku. Ma to być lek na wszelkie bolączki polskich sił zbrojnych. Oczywiście w wojsku odebrano to jako zasłonę dymną, medialny spektakl, dzięki któremu nie robiąc żadnej poważnej reformy w wojsku - także kadrowej na najwyższych szczeblach - minister obrony osiągnie PR-owski sukces. Żołnierze skarżą się zaś na decyzyjny bałagan i biurokrację, z czym MON nie potrafi a może nie chce sobie poradzić. Wytykają ministrowi wysłuchiwanie doradców, którzy choć w mundurach - nie mają pojęcia o służbie w wojsku.