Klasy romskie utworzono pod koniec lat 80. Nauka w nich miała sprzyjać wyrównywaniu szans Romów. Dziś funkcjonują one jeszcze w trzech miejscach - w Ełku oraz w małopolskich Maszkowicach i Nowym Sączu. Łącznie do sześciu klas romskich w tych trzech miejscowościach uczęszcza ponad 60 uczniów. Według ekspertów, klasy tego typu zamiast wyrównywać szanse, utrwalają podziały narodowościowe w szkołach. Dlatego od 2003 r. są stopniowo likwidowane. - Nie mamy co do tego wątpliwości, że ten eksperyment należy zakończyć. Także liderzy organizacji romskich jednoznacznie popierają zakończenie tej inicjatywy - powiedział Siemoniak. Dodał, że klasy romskie decyzją administracyjną można byłoby zamknąć niemal natychmiast, ale chodzi o dobro dzieci, które już uczęszczają do takich klas. Dlatego system jest wygaszany stopniowo, poprzez odstąpienie od naboru nowych roczników. Dzieci romskie z Ełku, Maszkowic i Nowego Sącza będą się uczyły w klasach z rówieśnikami wszystkich innych narodowości, tak jak uczą się Romowie w pozostałych miejscowościach w kraju. Przedstawiciel MSWiA zapewnia, że państwo nie zrezygnuje z pomocy dla romskich uczniów, zmieni jedynie jej formę. - Pomoc państwa się nie kończy. Pracuje setka asystentów romskich, są też nauczyciele wspomagający, odpowiedzialni za to, żeby w ramach systemu kształcenia te dzieci romskie się nie pogubiły. Myślę, że to dużo lepsza metoda, żeby pomagać, a jednocześnie nie pokazywać, że jest się w innej grupie - powiedział Siemoniak. Podkreślił, że zmienia się nastawienie dorosłych Romów do edukacji ich dzieci. Widząc w tym szanse na lepszą przyszłość, zachęcają dzieci do nauki, w efekcie coraz więcej małych Romów chce chodzić do szkoły. Eksperci podkreślają jednak, że sytuacja Romów w szkole najczęściej jest odzwierciedleniem tego, co dzieje się w świecie dorosłych - na styku lokalnej społeczności romskiej z pozostałymi mieszkańcami miejscowości. Najbardziej widać to tam, gdzie w stosunkach obydwu społeczności brakuje zaufania lub tolerancji. - W obrębie samego woj. małopolskiego jest różnie. W Maszkowicach, gdzie rodzice, często nie mając świadomości, co powinno pomóc ich dzieciom, sprawiają, że dzieci do szkoły nie chodzą, a jeśli już, to absencja jest bardzo duża. A zupełnie inaczej jest w Czarnej Górze, gdzie 100 proc. dzieci romskich objętych obowiązkiem szkolnym chodzi do szkoły - podkreśla pełnomocnik rządu ds. równego traktowania, Elżbieta Radziszewska. O problemie nierównego statusu romskich uczniów zrobiło się głośno wiosną tego roku, gdy media ujawniły, że szkoła w Maszkowicach na Sądecczyźnie ma dwa wejścia. Z jednego korzystały dzieci romskie, z drugiego - polskie. Według przedstawicieli MSWiA, społeczność romska w Polsce liczy ok. 20 tys. osób. W ostatnim spisie powszechnym, ok. 15 tys. obywateli naszego kraju zadeklarowało, że na co dzień posługuje się językiem romskim, a ok. 13 tys. zadeklarowało narodowość romską. Likwidację romskich klas popiera również Ministerstwo Edukacji Narodowej. Szefowa resortu Katarzyna Halla mówiła w lipcu na posiedzeniu sejmowej Komisji Mniejszości Narodowych i Etnicznych, że grupowanie w osobnych klasach dzieci należących do mniejszości nie jest dla nich dobre, nie sprzyja integracji. Jednocześnie podkreślała, że "edukacja jest bardzo delikatną materią, dlatego zmiany trzeba wprowadzać ostrożnie, powoli, a nie ostrymi cięciami".