Do sądu w Warszawie trafił prywatny akt oskarżenia o przestępstwo zniesławienia (za które według słynnego art. 212 k. k. grozi do dwóch lat więzienia) przeciwko prof. Aleksandrowi Nalaskowskiemu, członkowi PAN, dziekanowi Wydziału Nauk Pedagogicznych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. Naukowca oskarżył Przemysław Szczepłowski, toruński prawnik i - jak o sobie mówi - ujawniony gej, związany z organizacją Pracownia Różnorodności. W 2011 r., gdy Sejm dyskutował o ustawie o pieczy zastępczej, Nalaskowski wypowiedział się we "Frondzie" na temat prowadzenia domów dziecka przez homoseksualistów. "Rodzice homoseksualni (...) nie są w stanie przekazać dziecku w procesie wychowania właściwego wymiaru życia seksualnego - stwierdził. - Ten wymiar będzie zawsze wymiarem spaczonym, chorym. Tak jak homoseksualizm jest chory, choć Światowa Organizacja Zdrowia uznała, że nie jest". Środowisko gejów i lesbijek uznało tę wypowiedź za homofobiczną i nieprawdziwą w świetle m.in. ustaleń WHO. Zanim sprawa trafiła do sądu, toruńscy homoseksualiści napuszczali na naukowca jego pracodawców. "To była wypowiedź publicystyczna, nie obraziłem żadnego homoseksualisty, tylko zabrałem głos w ważnej dyskusji" - wskazuje prof. Nalaskowski. "A skończyło się nagonką, według schematu: wywierać presję, zmusić do przeprosin, a jak nie - to sąd" - dodaje. Terminu pierwszej rozprawy jeszcze nie wyznaczono. Nalaskowski nie zamierza przepraszać.