Takie same wyroki usłyszały jeszcze dwie inne osoby zasiadające razem z Opałką na ławie oskarżonych. Przypomnijmy, że w marcu 2015 roku policjanci znaleźli na terenie posesji Bronisława Opałki sześć krzaków konopi indyjskiej, susz i kwiaty tej rośliny oraz sprzęt potrzebny do uprawy rośliny, z której wytwarzane są narkotyki (marihuana). Zdaniem biegłych, z zabezpieczonych roślin można było wytworzyć 200 działek narkotyku. Razem z kabareciarzem zatrzymanych zostało dwóch jego znajomych - 30- i 31-latek. Oskarżeni przekonywali przed sądem, że z uprawy korzystali jedynie na własny użytek. Opałko wyjaśniał, że marihuana pomagała mu wyjść z alkoholizmu. Prokuratura domagała się trzech lat bezwzględnego więzienia dla oskarżonych. Sąd okazał się jednak stosunkowo wyrozumiały. "Nie udowodniono, że wyprodukowane substancje miały być przeznaczone na handel. Trudno też mówić, aby ilości, jaki zabezpieczono w domu Bronisława Opałko, miały być ilościami znacznymi" - powiedziała sędzia Magdalena Michalewicz. "W ocenie sądu nawet najniższa granica kary, czyli trzy lata pozbawienia wolności byłaby za wysoką dla oskarżonych" - dodała Michalewicz. Obrońca Bronisława Opałki jest zadowolony z takiego wyroku. "Jestem dumny z kieleckiego sądu i muszę przyznać, że te wyrok pokazuje, jak istotna dla sądownictwa jest jego niezawisłość. Sąd wykazał się ludzkim podejściem do tej sprawy i wziął pod uwagę fakt, że działanie oskarżonych miało charakter incydentalny" - powiedział, cytowany przez "Polskę The Times", mecenas Jerzy Zięba.