Ofiary, przy których nie znaleziono dokumentów tożsamości, będą jutro identyfikować członkowie ich rodzin. Śledztwo w sprawie katastrofy poprowadzi Prokuratura Okręgowa w Radomiu. Jak powiedział jej szef, Piotr Figas, wstępne ustalenia zakładają dwie wersje wypadku. Zobacz zdjęcia lotnicze z miejsca katastrofy - kliknij Prokuratura bierze pod uwagę niezachowanie zasad bezpieczeństwa przez kierowcę transportera lub niesprawne technicznie pojazdy. Według policji, pasażerowie busa nie byli przypięci pasami, siedzieli na prowizorycznych siedziskach, skrzynkach i deskach. Jak powiedziała rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Radomiu Małgorzata Chrabąszcz, policja, aby ustalić przyczyny wypadku w Nowym Mieście, stara się dotrzeć do świadków zdarzenia. Według Chrabąszcz ustalono kierowcę samochodu, który niedługo przed katastrofą był wyprzedzany przez busa na drodze wojewódzkiej nr 707, ale na innym odcinku trasy. - Nie mamy jednak na razie pewności, czy był to ten sam volkswagen transporter, który uległ wypadkowi w Nowym Mieście - dodała Chrabąszcz. Nie ma jeszcze pełnej listy ofiar Jak poinformowała Barbara Stępień z policji w Opocznie (woj. łódzkie), nie ma jeszcze pełnej listy ofiar wypadku - policja wciąż weryfikuje dane dotyczące pasażerów busa. - Staramy się potwierdzać informacje dotyczące ofiar. Policjanci jeżdżą do rodzin, których członkowie mogli zginąć w tym wypadku. Z listy, którą mieliśmy, kilka osób nie pojechało tym busem. Rodzinom ofiar oferujemy pomoc psychologiczną - powiedziała Stępień. Dodała, że prawdopodobnie właścicielem busa, na numerach rejestracyjnych z Drzewicy koło Opoczna, był jego kierowca, który również zginął w wypadku. Wszystkie ofiary z jednego powiatu Do wypadku doszło dziś rano w Nowym Mieście nad Pilicą w pow. grójeckim. Wcześnie rano, w gęstej mgle, nieprzystosowany do przewozu dużej liczby osób volkswagen transporter zderzył się czołowo z ciężarowym volvo. Busem jechało 18 osób: kierowca oraz 17 pracowników sezonowych, jadących na zbiór jabłek. 16 osób zginęło na miejscu, dwie zmarły w szpitalu. Wszystkie ofiary pochodziły z jednego powiatu - opoczyńskiego (woj. łódzkie), wśród nich są cztery kobiety. Kierowca tira wciąż jest w szoku 31-letni kierowca ciężarówki odniósł niewielkie obrażenia. Policjantom po wypadku mówił, że bus zderzył się z jego samochodem, gdy wyprzedzał inne auto. Lekarze nie zgodzili się na jego pełne przesłuchanie już dziś, ponieważ mężczyzna wciąż jest w szoku. Polskie busy wiozą śmierć? Czytaj więcej w serwisie Motoryzacja Do powiatu opoczyńskiego, skąd pochodziły ofiary, udał się minister spraw wewnętrznych i administracji Jerzy Miller. Wcześniej szef MSWiA razem z wojewodą mazowieckim Jackiem Kozłowskim był na miejscu tragedii. Rodzinami tych, którzy zginęli w katastrofie, opiekować się mają m.in. policyjni psychologowie i duchowni. Służby ratownicze niezwłocznie przystąpiły do działania - zapewniła minister zdrowia Ewa Kopacz, komentując akcję ratunkową. Podkreśliła, że ratownicy dysponowali odpowiednim sprzętem. Minutą ciszy uczcili pamięć ofiar wypadku Kondolencje rodzinom ofiar złożył prezydent Bronisław Komorowski. Rada Ministrów, która obradowała we wtorek, uczciła minutą ciszy pamięć ofiar wypadku. Słowa współczucia napływają także z zagranicy, m.in. od przewodniczącego Komisji Europejskiej Jose Manuela Barroso, prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa, prezydenta Słowacji Ivana Gasparovica. Kondolencje nadesłał także przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy. Czy busy w Polsce są bezpieczne? Dołącz do dyskusji Z informacji Komendy Głównej Policji wynika, że od początku roku w ramach akcji "Bus" na drogach całego kraju skontrolowano 66 tys. tego typu pojazdów. - W wyniku różnych nieprawidłowości i naruszeń prawa około 30 tys. kierowców ukarano mandatami - powiedział rzecznik KGP, mł. insp. Mariusz Sokołowski.