Podejrzany o zabójstwo, który wcześniej twierdził, że nie ma ze sprawą nic wspólnego, przyznał się do winy. Motywem zbrodni był zawód miłosny. - Wstępne oględziny, m.in. ubrania, uprawdopodobniają, że odnaleziono zwłoki Karoliny. Ostateczna weryfikacja tożsamości nastąpi po przeprowadzeniu specjalistycznych badań DNA. Zabójcy grozi kara dożywotniego więzienia - powiedział Jacek Pytel zespołu prasowego śląskiej policji. Karolina z miejscowości Drużykowa k. Szczekocin zaginęła 6 kwietnia 2005 roku. Nie wróciła z mszy w intencji zmarłego kilka dni wcześniej papieża Jana Pawła II w miejscowym kościele. Policjanci sprawdzali różne wersje. Domniemywano, że wyjechała za granicę lub została uprowadzona. Nie było jednoznacznych przesłanek świadczących, że została zamordowana. W lipcu 2005 roku wszczęto śledztwo w sprawie uprowadzenia dziewczyny, ale w październiku je umorzono, nie rezygnując jednak z wyjaśnienia zagadki. Przełom nastąpił na początku ubiegłego roku, kiedy w toku innego postępowania policjanci z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach ustalili, że Karolina mogła zostać zamordowana, a jej zwłoki zakopane w lesie w pobliżu drogi między Szczekocinami a Drużykową. - Umorzone dochodzenie zostało wówczas podjęte na nowo i przekwalifikowane na śledztwo w sprawie zabójstwa. Ustalono dane dwóch mężczyzn, którzy pomagali domniemanemu zabójcy w ukryciu zwłok dziewczyny. Obaj odpowiedzą przed sądem za udzielenie sprawcy pomocy w uniknięciu odpowiedzialności karnej. Grozi im kara do 5 lat więzienia - wyjaśnił Pytel. Ustalenia śledztwa prowadziły policjantów do znajomego dziewczyny, 29-letniego Grzegorza G., odsiadującego karę za przestępstwa pospolite. To jemu dwaj podejrzani mieli pomagać w zakopaniu zwłok. Policja dotarła też do samochodu, którym miało być przewożone ciało Karoliny. Jednak czas zatarł ewentualne ślady. Wciąż nie było dowodów, pozwalających na oskarżenie 29-latka. W grudniu 2006 sprawę zabójstwa Karoliny przejęła częstochowska prokuratura okręgowa. W styczniu tego roku nastąpił kolejny przełom w śledztwie. W stawie w miejscowości Włodowice policjanci odnaleźli dwie łopaty, użyte do zakopania zwłok dziewczyny. Wtedy Grzegorz G. usłyszał zarzut zabójstwa. Nie przyznał się, twierdząc, że Karolina mogła wyjechać za granicę. - Policjanci, prokurator oraz policyjny psycholog opracowali szczegółową taktykę przesłuchania podejrzanego. Efektem dwudniowego przesłuchania było przyznanie się do zbrodni. Mężczyzna wyjawił okoliczności zabójstwa Karoliny i powiedział, że motywem przestępstwa był zawód miłosny. Wskazał również bardziej dokładnie miejsce ukrycia zwłok - relacjonował Pytel. Podejrzany - według jego wersji - spotkał się z Karoliną na przystanku autobusowym, po mszy w intencji papieża. Posprzeczali się; doszło do szamotaniny, w trakcie której dziewczyna kilkakrotnie uderzyła głową o krawężnik. Jak mówił, będąc przekonanym, że Karolina już nie żyje, roztrzaskał jej głowę. Potem, z pomocą kolegów, wywiózł ciało do lasu. Wskazany przez podejrzanego teren został od razu przeszukany, jednak zwłok dziewczyny nie odnaleziono. Padający śnieg i wysoki poziom wód gruntowych uniemożliwiły dalsze poszukiwania. Wznowiono je we wtorek. Wczesnym popołudniem odnaleziono ciało kobiety.