Jarosław Kaczyński w rozmowie z PAP skrytykował Parlament Europejski za przyjęcie propozycji zmian w traktatach. Wśród nich znalazło się dziewięcioro europosłów z Polski wybranych z list Koalicji Europejskiej. - Partia Donalda Tuska ponosi współodpowiedzialność za taki wynik głosowania, szczególnie, że w komisjach europarlamentu dotychczas opowiadali się za zmianami traktatów. Tylko naiwni mogą wierzyć, że, w gruncie rzeczy, PO nie poprze zmian na dalszym etapie - przekonywał prezes państwową agencję. Zupełnie inaczej sprawę zmian traktatowych widzi Bruksela. Ostatnie głosowanie na forum Parlamentu Europejskiego było zaledwie początkiem próby zmian, które rozłożone będą na lata. Na samym końcu konieczna będzie jednomyślne poparcie reform przez wszystkie państwa członkowskie, a obecnie żadna stolica nie jest zwolennikiem zmian. Część analityków zwraca uwagę na konieczność reform związanych z rozszerzeniem Wspólnoty. Jarosław Kaczyński bije na alarm. "Trzeba powstrzymać to szaleństwo" Jarosław Kaczyński w wywiadzie zaapelował o "powstrzymanie tego szaleństwa". - Nie wykluczam, że rozkład głosów w PE był umówiony. Na pewno nasza presja i polityczny nacisk przyniosły efekt. Zdecydowano się więc na radykalny ruch, czyli głosowanie "przeciw". Ten zwrot Platformy to czysta taktyka - dodał lider Zjednoczonej Prawicy. Pracownik PAP dopytywał - cytując głosy krytyczne - czy partia ustępującej władzy nie "robi burzy w szklance wody" biorąc pod uwagę fakt, że "traktaty unijne to nie dekalog". - To kompletna bzdura. Te argumenty nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Europa byłaby silniejsza, gdyby dalej obowiązywał Traktat z Nicei. Nie mogliśmy zahamować procesu zmierzającego do Traktatu z Lizbony - powiedział Jarosław Kaczyński. Ostatni z tych dokumentów podpisał przed laty jego brat, ówczesny prezydent Polski, Lech Kaczyński. - Od Nicei zmiany w Unii nie szły w dobrym kierunku. Już dzisiaj zakres uprawnień Unii jest dysfunkcjonalny. Mam nadzieję, że rozpocznie się droga, aby to zmienić. Unia jest potrzebna, ale nie w proponowanym ostatnio kształcie. To wymaga, aby Francja i Niemcy dokonały redefinicji swoich interesów - dodał szef PiS. Leszek Miller odpowiada krytykom. "Prawica uważa instytucję weta za coś bardzo cennego dla Polski" Parlament Europejski w przyjętej w środę w Strasburgu rezolucji opowiedział się za zmianą traktatów unijnych. W głosowaniu 291 europosłów było za, 274 przeciw, a 44 wstrzymało się od głosu. Wśród zwolenników z Polski znalazł się Leszek Miller. Były premier w rozmowie z Polsat News zwrócił uwagę, że PE zgodził się na debatę o zmianach traktach, bez żadnych wiążących decyzji. - Wiem, że duża część polskich polityków, zwłaszcza prawicowych, uważa instytucję weta za coś bardzo cennego dla Polski. Myśmy jako Polacy przeszli już kiedyś przez to. W okresie I Rzeczypospolitej było liberum veto, które doprowadziło do upadku państwa polskiego. Siedemdziesiąt kilka razy je zastosowano, zrywając sejm. Nie można było uchwalić podatków na wojsko, żadnych reform społecznych, zmienić ustroju, bo zawsze znalazł się jakiś poseł, który krzyczał "nie pozwalam" - argumentował Miller. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!